Zdaniem kolejowych speców, opieranie usług głównie na szynobusach z bydgoskiej PESY to dowód prawdziwej odwagi. A w takiej sytuacji właśnie znalazła się pierwsza prywatna kolej w Polsce, która wczoraj wystartowała na torach Kujawsko-Pomorskiego. O tym, że nie był to debiut udany, piszemy w dzisiejszym wydaniu. Zbyt dużo i zbyt długich opóźnień jak na jeden dzień, i to dzień premierowy. Konsorcjum PCC Rail/Arriva ma na razie do dyspozycji 13 szynobusów, wypożyczonych od właściciela, czyli samorządu województwa. Do tego jeden kupiony w PESIE za własne pieniądze, i drugi w drodze („się robi”). Skromny tabor uzupełnia osiem używanych wagonów niemieckich, a przerobionych już w Polsce.
Nie jest tajemnicą, że Arriva z utęsknieniem czeka na dzień, gdy Urząd Transportu Kolejowego dopuści do użytkowania jej duńskie składy. Wtedy też, jak zdradził wczoraj rzecznik firmy, szynobusy PESY „zostaną odsunięte na boczne trasy”. Co takiego kryją w sobie bydgoskie wyroby, że tak wielu kolejarzy i znawców tematu mówi o ich „awaryjności”? Przecież PESA to firma z marką, wielokrotnie nagradzana i niecierpiąca na brak klientów. Ba, ostatnio, jak donoszą bratnie media znad Brdy, ma tyle zamówień, że ledwo nadąża i planuje powiększyć zatrudnienie. Może ta cała „awaryjność” to bajka, którą niewykwalifikowani maszyniści i zespoły techniczne tłumaczą własne braki? A może sekret tkwi w tym, że jak mówią fachowcy, nie ma dwóch takich samych szynobusów z PESY...
Pierwszy pociąg prywatnej kolei wyruszył z 50-minutowym opóźnieniem. - PKP PR powinny nas uprzedzić, że możemy mieć kłopoty z hamulcami - mówi Maciej Królak, rzecznik PCC Rail/Arriva.
Wczoraj o świcie ludzie na stacjach od Chojnic do Bydgoszczy zgrzytali zębami. Z kolei na stacji Toruń Główny podróżni, chcący wyjechać do Grudziądza o 15.46, czekali 45 minut. Prywatna kolej zaprosiła ich na herbatę i ciastka do bufetu, ale nie wszystkim poprawiło to humory. Prawie godzinę tkwili też na dworcu w Grudziądzu ludzie, którzy o 15.42 mieli ruszyć w kierunku Chojnic. Kilka innych kursów Arrivy też odnotowało poślizgi, ale już mniejsze. Jednym słowem: debiut prywatnej kolei się nie udał.
A wszystko zaczęło się o 4.17 w Chojnicach, skąd wyjechać miał premierowy szynobus.
- Przez 50 minut nasza debiutancka załoga krążyła wokół pojazdu i sprawdzała, co się dzieje z układem hamowania, a z dyspozytorni wciąż pytali: „to jedziecie czy nie?” - relacjonuje Maciej Królak. - Nie mogliśmy wiedzieć, że takie zestawienie dwóch typów pojazdów, jakie zastosowaliśmy, blokuje hamulce. Wiedziały o tym PKP Przewozy Regionalne, ale się z nami tą wiedzą nie podzieliły...
- Obwinianie nas za to opóźnienie jest, delikatnie mówiąc, głęboko niestosowne. Tym bardziej że PCC Rail nie przyjęło naszej oferty przeszkolenia pracowników - odpowiada Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
Wcześniej szynobusy przeszły przeglądy w bazie Toruń-Kluczyki. Podpisano protokoły rozbieżności. Jednak fizyczne przekazanie pojazdów z rąk PKP PR w ręce PCC Rail nastąpiło dopiero w nocy z soboty na niedzielę. Innej możliwości nie było.
Ci, którzy wsiadali do prywatnej kolei w miarę planowo, narzekali na zimno. - Brrr... - trzęśli się podróżni wsiadający na dworcu Toruń Główny do niemieckiego wagonu, odprawianego do Brodnicy.
Ośmioma takimi składami PCC Rail/Arriva wzmocniła swój skromny tabór, zanim jej duńskie pojazdy zostaną dopuszczone do użytku przez Urząd Transportu Kolejowego. Niestety, mimo przeróbek, dotyczących także ogrzewania, nie we wszystkich wczoraj było ciepło.
- Potrzebują kilku godzin, by się rozgrzać. Każdego kolejnego dnia będzie lepiej - zapewnia Maciej Królak.
Zimną krew, a nawet uśmiech na twarzy, starali się zachować prezesi PCC Rail i Arrivy oraz Bartosz Nowak, członek Zarządu Województwa. Dziennikarzy zaprosili na spotkanie na Dworcu Głównym w Toruniu na godz. 14.45. Ono także zaczęło się z opóźnieniem („tylko” 15-minutowym). W tym galimatiasie dziwnie zabrzmiały słowa Piotra Rybotyckiego, prezesa PCC Rail.
- Na co mogą liczyć wasi podróżni? - spytał dziennikarz. - Przede wszystkim na to, że na czas dotrą do celu podróży - oświadczył prezes.
Nie wiem jak wy ale mnie rozwala ten cytat Prezesa PCC Rail "Na co mogą liczyć wasi podróżni? - spytał dziennikarz. - Przede wszystkim na to, że na czas dotrą do celu podróży - oświadczył prezes" Toż to totalny debilizm ze strony p. prezesa tak odpowiadać ja bym Odpowiedział, że narazie mogą wystąpić problemy z Firmą i jej taborem ale z czasem poprawi sie to na lepsze Nie wiem co wy o tym sądzicie
Mi się wydaje, że pan prezes dobrze powiedział. Bo gdyby powiedział tak jak ty uważasz to potencjalny pasażer mógłby uznać, że lepiej zaufac PKS lub busom. Słuchaj takie jest działanie reklamy, że producenci danego produktu czasami w reklamach zmyślą . Zobacz sobie reklamy proszków, płynów itp. tam też troche zmyślą żeby ludzi namówić do kupna swego produktu .
No fakt masz racje może popełniłem błąd ok przyznaję się masz rację Ale to zabrzmiało trochę dziwnie to co prezes powiedział stąd moja wypowiedź
Autobusy za szynobusy
Marek Nienartowicz, Wtorek, 11 Grudnia 2007
Zastępcze autobusy zamiast pociągów musiał wprowadzić w poniedziałek na trasę Toruń-Sierpc prywatny przewoźnik. Ciągle ma bowiem problemy z szynobusami.
Firma PCC Rail/Arriva zaczęła obsługiwać lokalne połączenia kolejowe w regionie w niedzielę. W tej roli zastąpiła PKP Przewozy Regionalne.
W niedzielę pociągi notowały poważne opóźnienia. Tak samo było w poniedziałek.
- Bez problemów kursują pociągi między Chojnicami, Wierzchucinem i Bydgoszczą - mówi Maciej Królak, rzecznik PCC Rail/Arriva. - Poranny pociąg na trasie Toruń-Grudziądz miał godzinne opóźnienie. W ogóle nie wyjechały pociągi z Torunia w kierunku Lipna. Na tej trasie wprowadziliśmy zastępcza komunikację autobusową.
Powodem takiej sytuacji są ogromne kłopoty z szynobusami. To one mają obsługiwać regionalne trasy. W bydgoskiej firmie PESA zaczęły je kupować jeszcze poprzednie władze województwa. Na te pojazdy wydano grube miliony złotych. Teraz PCC Rail/Arriva przejął je od PKP PR. I musi się zmagać z odwiecznym problemem - szynobusy Pesy są bardzo awaryjne.
- Na 13 przejętych przez nas szynobusów trzy są wyłączone z ruchu - wylicza Maciej Królak. - Są to bardzo zawodne pojazdy. Pracujemy nad usunięciem usterek. Liczymy, że we wtorek sytuacja się poprawi. Powinno tak się stać również dlatego, że zaczniemy korzystać z dwuczłonowego szynobusu. Wcześniej nie mógł wyjechać na trasę, gdyż nie były załatwione wszystkie formalności.
Z tych szynobusów PCC Rail/Arriva musi korzystać, zanim Urząd Transportu Kolejowego dopuści do ruchu tabor duńskiej produkcji kupiony przez tę firmę.
O problemach z pojazdami Pesy pisaliśmy w „Nowościach” wielokrotnie. Prezentowaliśmy m.in. koszmar podróży zatłoczonym, hałasującym i wolno jadącym szynubusem między Toruniem a Grudziądzem. Na jakość wyrobów Pesy skarżyli się także pasażerowie tramwajów w Warszawie i linii kolejowej Warszawa-Łódź. Na to wszystko zwracali uwagę pasażerowie i kolejarze dzwoniący wczoraj do „Nowości”.
- Nie trzeba być specjalistą, żeby przewidzieć takie problemy z „cudami techniki” bydgoskiej Pesy, jakie ma PCC Rail/Arriva - stwierdził jeden z nich. - Wystarczy pojeździć parę lat tymi szynobusami. Dochodziło nawet do sytuacji, w których towarowa lokomotywa PKP ciągnęła zepsuty szynobus z pasażerami. Nowemu przewoźnikowi także radziłbym ściągnąć taki holownik do naszego województwa.
http://www.nowosci.com.pl...NrArticle=86164
Moim zdaniem to chamstwo żeby PCC Rail musiał się zmagać z usterkami to PKP jako poprzedni właściciel powinna sie podjąć naprawy szynobusów a nie Arriva Fakt miliony poszły na kupno ale trzeba to przeboleć i łaskawie czekać na szynobusy z Danii
Moim zdaniem to chamstwo żeby PCC Rail musiał się zmagać z usterkami to PKP jako poprzedni właściciel powinna sie podjąć naprawy szynobusów a nie Arriva Po tym co napisałes od razu widac ze nie wiesz o czym piszesz!! Z usterkami SA106 nie moze sie uporać sama pessa, a jezeli producent nie daje rady to kto ma dać?!
Całbecki: Arriva ma się poprawić do wtorku
Do wtorku ma się poprawić sytuacja na liniach kolejowych obsługiwanych przez Arriva PCC - to ustalenia ze spotkania marszałka województwa z szefostwem nowego przewoźnika. Z polecenia marszałka Piotra Całbeckiego w teren wyjechało w czwartek 21 kontrolerów. Przez kilka godzin prześwietlali jakość usług Arrivy PCC. - Nasi pracownicy sprawdzali przestrzeganie rozkładu jazdy, liczbę i rozmiary spóźnień oraz to, czy przewoźnik zapewnia podróżnym stosowną informację i komunikację zastępczą - mówi Beata Krzemińska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. - Zwrócili uwagę, czy składy są czyste i nieprzepełnione.
To reakcja na problemy prywatnego przewoźnika, jakie opisaliśmy w czwartkowej "Gazecie". Problemy ujawniły się już na starcie działalności - firma od niedzieli wozi pasażerów z naszego regionu na liniach niezelekryfikowanych, skąd wypchnęła dotychczasowego monopolistę - PKP Przewozy Regionalne. Pierwszy kurs był opóźniony o 40 minut, a na niektóre linie zamiast pociągów wyjechały autobusy. Arriva tłumaczyła się m.in. stanem technicznych szynobusów, jakie dzierżawi od UM, brakami w taborze oraz opóźnieniami w dostawie pojazdów z bydgoskiej PESY.
Kontrola skończyła się o godz. 14. Z raportów, jakie dotarły do marszałka, wynika, że składy na niektórych liniach kursują już punktualnie. - Są jednak i takie, na których pociągi się spóźniały, a pasażerowie nie otrzymali na czas stosownej informacji - mówi Krzemińska. - Marszałek zdecydował, że urzędnicy będą prowadzili podobne kontrole w piątek i kolejnych dniach.
Po południu odbyło się kolejne spotkanie marszałka z szefostwem przewoźnika. Strony ustaliły, że sytuacja na liniach obsługiwanych przez Arriva PCC poprawi się do wtorku. - Marszałek zapowiedział twarde egzekwowanie przyjętych ustaleń - zapewnia Krzemińska. - Przygotowujemy aneks do umowy z firmą, który pozwoli na doraźne opanowanie sytuacji.
- Nasze wysiłki zmierzające do poprawy jakości usług przynoszą już wymierne rezultaty - mówi Maciej Królak, rzecznik Arrivy. - Chcemy utrzymać tę tendencję. Dotrzymamy terminu. W środę między Toruniem a Lipnem zniknie komunikacja zastępcza.
Mały wycinek z dzisiejszej wyborczej
Ja gdzieś słyszałem, że gdyby sie nic nie zmieniło, to będzie umowa rozwiązana.
no jeżeli aneks chca stworzyć czy tam podpisać to możliwe że rozwiążą umowę Nie chciałbym tego bo licze na Arrive i na to że może wreszcie dojdzie do uruchomienia linii do Unisławia na co bardzo liczę
Nie chciałbym tego bo licze na Arrive i na to że może wreszcie dojdzie do uruchomienia linii do Unisławia na co bardzo liczę
Arriva nie ma nic wspólnego z linią Chełmża - Bydgoszcz Wschód...
W środę między Toruniem a Lipnem zniknie komunikacja zastępcza. Lipnem... Czyli do Sierpca będzie kursował cały czas autobus?
Nie chciałbym tego bo licze na Arrive i na to że może wreszcie dojdzie do uruchomienia linii do Unisławia na co bardzo liczę
Arriva nie ma nic wspólnego z linią Chełmża - Bydgoszcz Wschód... DOKŁADNIE !!! Jak nie wiesz o czy piszesz to sobie podaruj zasmiecanie forum...
W środę między Toruniem a Lipnem zniknie komunikacja zastępcza. Lipnem... Czyli do Sierpca będzie kursował cały czas autobus?
Chyba tak nie wiem to jest tylko wycinek z GW także wiesz nie
Sadze, ze chodzi o cala tab. 410 - wszak da rade to zrobic na 1 obiegu...
Chyba tak nie wiem to jest tylko wycinek z GW także wiesz nie
Naucz się pisać normalnie... Narazie dostajesz słowne ostrzeżenie. I nie wykręcaj się dyslekcją, bo to można skorygować za pomocą edytorów.
A Firefox ma wbudowane automatyczne sprawdzanie pisowni
Od jutra Arriva przyjedzie na czas?
Nowości, 17 Grudnia 2007 Marcin Dutkowski
Debiut konsorcjum PCC Rail/Arriva na torach naszego regionu nie okazał się najlepszy. Zastrzeżenia do jego funkcjonowania mają również grudziądzanie.
- Nie jestem zadowolony z nowego przewoźnika - mówi Zygmunt Raba, który wracał do Grudziądza z Częstochowy przez Toruń. - Pociąg Arrivy nie czekał w Toruniu na pasażerów z przesiadki, tylko odjechał. Poza tym miałem również problemy z nabyciem oddzielnych biletów na przejazd PKP i Arrivą. W kasie na dworcu w Częstochowie nikt nie słyszał o nowym przewoźniku.
To niejedyny sygnał, jaki dotarł do naszej redakcji. PCC Rail/Arriva rozpoczęło obsługę połączeń w niedzielę. W poniedziałek szynobus do Torunia stanął na godzinę zaraz po wyjechaniu ze stacji, a skład z Laskowic Pomorskich do Grudziądza zastąpiła komunikacja autobusowa. Potem wcale nie było lepiej. Pasażerowie żalą się na opóźnione i nieogrzewane pociągi oraz na połączenia istniejące wyłącznie w rozkładach. Reklama
- Samorząd województwa prowadzi intensywne działania na rzecz poprawy sytuacji na pasażerskich liniach kolejowych - zapewnia Beata Krzemińska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. - Marszałek Piotr Całbecki spotkał się w tej sprawie z władzami konsorcjum PCC Rail/Arriva. Zorganizował kontrolę jakości usług, jakie oferuje nowy przewoźnik. Kontrolerzy zwracali uwagę na przestrzeganie rozkładu jazdy, spóźnienia, zapewnienie komunikacji zastępczej oraz na czystość i przepełnienie składów.
Władze PCC Rail/Arriva tłumaczą, że spóźnienia ich pociągów spowodowane są przyczynami technicznymi i sprzętowymi. W części odpowiada też za nie czynnik ludzki. Podczas rozmów ustalono, że sytuacja na liniach kolejowych ma się poprawić do najbliższego wtorku, a więc do jutra.
- Przepraszamy pasażerów za wszystkie niedogodności i utrudnienia związane z podróżowaniem naszymi pociągami - mówi prezes PCC Rail/Arriva Radosław Gawek. - Jako pierwsi podjęliśmy się takiego zadania. Niestety, nie udało nam się przewidzieć wszystkich problemów. Obiecujemy, że dołożymy wszelkich starań, by je usunąć i by już więcej się nie powtarzały. Naszym pasażerom dziękujemy za wyrozumiałość i prosimy o cierpliwość.
Ale nie tylko pasażerowie mają swoje obawy. Mają je również kolejarze PKP.
- Boimy się o podróżnych i wstydzimy za PCC Rail/Arriva - mówi Mirosław Morczyński ze Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Grudziądzu. - Kolejarze pracujący w nowej spółce przejeżdżają semafory i przekraczają dozwolone prędkości. Niewiele brakuje, by doszło do katastrofy. Jeździliśmy na tych samych szynobusach zakupionych przez Urząd Marszałkowski i nam awarie nie zdarzały się tak często - podkreśla.
Ważą się losy Arrivy
Gazeta Wyborcza, Toruń, 2007-12-18 Wojciech Giedrys
Radosław Gawek, prezes Arrivy PCC, został odwołany ze stanowiska za fatalny debiut pierwszego prywatnego przewoźnika pasażerskiego na kujawsko-pomorskich torach. Marszałek województwa zagroził firmie zerwaniem umowy. Dziś prywatny przewoźnik ma przedstawić plan wyjścia z kryzysu.
Prezesa Radosława Gawka odwołała w piątek rada nadzorcza brytyjsko-polskiego konsorcjum, które w czerwcu wygrało przetarg na obsługę linii niezelektryfikowanych w woj. kujawsko-pomorskim. W przetargu pokonało dotychczasowego monopolistę - PKP. Gawka zastąpił Piotr Rybotycki.
Od zeszłej niedzieli, kiedy przewoźnik objął 30 proc. rynku kolejowych przewozów pasażerskich, tysiące mieszkańców ma ogromne problemy z dojazdem do szkół i pracy. Pociągi albo się spóźniają, albo wcale nie kursują. Na niektórych liniach zamiast składów są podstawiane autobusy. Zdarzają się też przypadki, że pociągi nie zabierają podróżnych. Wszystko przez małą pojemność składów.
- Start nam nie wyszedł - przyznaje Mieczysław Olender, prezes PCC Rail, udziałowca Arriva PCC. - Mieliśmy cztery miesiące na przygotowanie projektu. Okazało się, że to za mało. Zabrakło m.in. systemu organizacji, procedur komunikowania i reagowania na niedociągnięcia i błędy. Cały system się rozjechał i zapanował chaos.
Arriva tłumaczy kryzys m.in. niewystarczającą liczbą pociągów, złym stanem technicznych szynobusów, jakie dzierżawi od samorządu województwa, problemami z łączeniem ich w składy, a także opóźnieniami w dostawie duńskich pociągów. Przewoźnik usiłuje je sprowadzić do Polski od pięciu miesięcy. Sprawa utknęła w Urzędzie Transportu Kolejowego. Pierwszy z duńskich składów wyjdzie na tory dopiero w połowie stycznia.
Nie układała się też współpraca nowego przewoźnika z PKP. - Było nerwowo - przyznaje Rybotycki. - PKP Przewozy Regionalne chciały trzymać swój rozkład, a wielu przypadkach były zmuszone czekać na nasze spóźnione składy.
W poniedziałek przedstawiciele Arrivy PCC spotkali się z szefostwem Zakładów Linii Kolejowych z Torunia i Bydgoszczy. - Od wtorku informacje o opóźnieniach i komunikacji zastępczej będą ogłaszane na stacjach przez megafony - mówi Rybotycki. - Wcześniej informowaliśmy samodzielnie każdą ze stacji. To w efekcie blokowało telefony.
Od czwartku z polecenia marszałka województwa Piotra Całbeckiego działalność Arrivy prześwietla 21 kontrolerów. Strony spotkają się dziś w urzędzie marszałkowskim w Toruniu, aby uzgodnić plan wyjścia z kryzysu. - Dopuszczam możliwość, że na niektórych trasach jeszcze przez jakiś czas będą jeździły zastępcze autobusy, choć województwo za to nie zapłaci - mówi Całbecki. - Ale na głównych liniach pociągi mają jeździć punktualnie.
Co się stanie, jeśli plan się nie spodoba? - Wyciągniemy konsekwencje z zerwaniem umowy włącznie - odpowiada Całbecki. - Czekam tylko i wyłącznie na konkrety i szybkie rozwiązanie problemu.
- Zobowiązaliśmy się, że wskażemy linie, które będą obsługiwane w 100 proc. przez pociągi i te, na których tymczasowo będzie funkcjonowała komunikacja zastępcza - mówi Rybotycki. - Między Toruniem a Sierpcem autobusy będą jeździć do końca stycznia. Do pełnej obsługi kolejowej będziemy dochodzić stopniowo.
Kiedy się to stanie? - Nie ujawnię planów przed spotkaniem z marszałkiem - odpowiada Rybotycki.
Przystanek Toruń: Nie zrywajcie z Arrivą
Gazeta WYborcza, Toruń, 2007-12-14 Adrian Furgalski
W przeciągu miesiąca sytuacja na torach w Kujawsko-Pomorskiem unormuje się i choć początki nierzadko bywają trudne, w dłuższej perspektywie wszyscy będą zadowoleni z obsługi nowego przewoźnika
Wraz z nowy rozkładem jazdy wiele spojrzeń skierowanych było na województwo kujawsko-pomorskie, gdzie wystartować miał z regularną komunikacją pasażerską pierwszy prywatny przewoźnik - konsorcjum PCC Arriva. Niewątpliwie docenić trzeba odwagę samorządu - władze regionu jako pierwsze zdecydowały się na przeprowadzenie przetargu, którego wynik naruszył niewzruszony monopol PKP. Było to więc wydarzenie historyczne. Tylko czy to przemawia do pasażera, który gremialnie twierdzi, że jest gorzej niż za państwowego? Ludzie czekają na pociągi, które albo się spóźniają, albo nie przyjeżdżają w ogóle. I choć firma zapewnia zastępczą komunikacją autobusową, na pewno można powiedzieć: nie tak miało być.
Nie zamierzam jednak przypuścić ostrej krytyki na PCC Arriva, bo wiele rzeczy dzieje się nie z winy tej firmy. Intencje na pewno były i są jak najlepsze. Przewoźnik nie mógłby sobie pozwolić na blamaż wynikający z własnych niedoróbek, bo to spaliłoby firmę w innych regionach, przy innych przetargach. I tutaj rzecz najważniejsza. Czas. Od momentu rozstrzygnięcia przetargu do chwili rozpoczęcia działalności przewozowej, nie może minąć okres krótszy niż rok. W innym przypadku, przy biurokratycznej mitrędze i licznych przygotowaniach technicznych, nie ma możliwości sprawnego startu. Dlatego w Warszawie na początku przyszłego roku ogłoszony zostanie przetarg na operatora obsługującego m.in. lotnisko Okęcie, choć możliwość dojazdu koleją pojawi się dopiero w roku 2010.
Wracając do biurokracji, przewoźnik obawiał się, że krótki okres na przejęcie 13 autobusów szynowych, może nie pozwolić na dokładne rozeznanie ich stanu technicznego. Ich awaryjność w trakcie eksploatacji okazała się dużym zaskoczeniem. Nie zaczęły się psuć pod nowym kierownictwem. Psuły się także, gdy używały ich PKP Przewozy Regionalne, ale te miały komfort związany z możliwością sprawnego podstawienia innych pojazdów. Chcąc zminimalizować związane z tym ryzyko, prywatny operator zdecydował się zakupić dodatkowe dwa pojazdy, których dostawa nie jest jednak terminowa z powodów od przewoźnika niezależnych. Firma postanowiła zabezpieczyć się także, sprowadzając używane duńskie pojazdy. Niestety wciąż czeka na zgodę Urzędu Transportu Kolejowego na dopuszczenie ich do eksploatacji, co w polskich warunkach trwa miesiącami. To ciekawe, że pojazd, który zachowuje się bez zarzutu na innych kolejach, w Polsce wzbudza tak dużą podejrzliwość. Podobnych przypadków blokowania sprowadzenia taboru z zagranicy jest zresztą więcej. Szybka Kolej Miejska w Trójmieście nie może sprowadzić z Niemiec szynobusów, a europejski gigant Eolia nie dostał nawet zgody na prowadzenie działalności przewozowej na polskiej kolei. Trzeba się więc zastanowić, czy nie ma tutaj celowej blokady, która chroni królestwo PKP.
Nie ma odwrotu od decentralizacji systemu przewozów regionalnych i od dopuszczania szerszym strumieniem konkurencji na polskie tory. Dlatego radziłbym samorządowcom, którzy zbierają od mieszkańców niezłe cięgi, żeby wytrzymali i nie podejmowali nerwowych ruchów, zrywając np. umowę z konsorcjum. To byłby duży błąd. No i wytrzymać muszą przede wszystkim pasażerowie. Wierzę, że w przeciągu miesiąca sytuacja unormuje się i choć początki nierzadko bywają trudne, w dłuższej perspektywie wszyscy będą zadowoleni z obsługi nowego przewoźnika.
Adrian Furgalski - specjalista od transportu publicznego, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR w Warszawie, firmie zajmującej się analizą funkcjonowania rynku kolejowego, drogowego i lotniczego.
Pociągi specjalnej troski
Małgorzata Oberlan, Środa, 19 Grudnia 2007
Marszałek zaakceptował przedstawiony przez Arrivę PCC program naprawczy i nie zerwał z nią umowy. Zdecydował, że prywatną kolej i PKP będzie monitorował elektronicznie.
Wczoraj na posiedzeniu Zarządu Województwa stawili się Piotr Rybotycki, prezes Arriva PCC, i Mieczysław Olender, prezes wiodącej w konsorcjum spółki PCC Rail. Marszałkowi województwa przedstawili program naprawczy. Zakłada on, między innymi, wprowadzenie na tory nowego taboru, przeorganizowanie służb dyspozytorskich, doszkolenie personelu oraz utrzymywanie w stałej gotowości zastępczej komunikacji autobusowej w pięciu punktach województwa.
- Zarząd Województwa przyjął za dobrą monetę zapewnienia PCC Rail/Jaworzno Arriva Polska. Zwłaszcza, że większość wymienionych w dokumencie działań naprawczych została już wdrożona lub jest właśnie wdrażana - informuje Beata Krzemińska, rzeczniczka marszałka. - Piotr Całbecki zdecydował jednak, że będzie patrzył na ręce regionalnym przewoźnikom - nie tylko konsorcjum, ale także państwowej spółce PKP Przewozy Regionalne. W tym celu na potrzeby Urzędu Marszałkowskiego zostanie zakupiony program komputerowy, umożliwiający stałe monitorowanie ruchu pociągów w całym regionie.
Autobusy zastępujące szynobusy mają zniknąć z trasy Toruń-Sierpc wtedy, gdy na tory wyjadą duńskie szynobusy Arrivy. - Pierwszy z nich jest już w Toruniu. Trzy kolejne mogą dotrzeć natychmiast, gdy uzyskamy homologacje Urzędu Transportu Kolejowego - mówi Maciej Królak, rzecznik Arrivy PCC. - Wszystkie testy techniczne tych pojazdów zostały już pomyślnie zakończone. Wniosek jest już w UTK. Czekamy tylko na stosowne świadectwo.
Dla dobra sprawy ściśle współpracować z Arrivą będzie bydgoska PESA. Zakład oddelegował mechaników, którzy zajmą się wyłącznie taborem konsorcjum. Instruktorzy doszkolą też personel, szczególnie w zakresie sytuacji kryzysowych. Tomasz Zaboklicki, prezes Pesy, zdecydowanie nie zgadza się z opinią o wysokiej awaryjności swoich produktów. Jego zdaniem, PKP na początku w fatalny sposób były przygotowane do korzystania z szynobusów. Wlewano do nich „chrzczone” paliwo, nie przeszkolono odpowiedniej liczby maszynistów, przewoźnik nie miał elektroników. Część błędów powtarza PCC/Arriva.
- Przyczyną spóźnień był brak profesjonalnej obsługi. Awaria eliminowałyby pojazdy co najmniej na pół dnia, a nie kilkadziesiąt minut. Nowy przewoźnik z marszu, bez szkoleń, chciał przejąć szynobusy. Był pewien, że poradzi sobie bez naszych szkoleń i informacji. Teraz jednak zwrócił się o pomoc przy serwisowaniu pojazdów. Zaproponowaliśmy codzienne przeglądy szynobusów docierających na dworzec w Bydgoszczy - mówi Zaboklicki.
1. Na których trasach i do kiedy zamiast szynobusów kursować będą autobusy?
Ustaliliśmy z marszałkiem, że priorytetowe są dwa korytarze: Toruń-Grudziądz i Bydgoszcz-Chojnice. Na tych liniach jeździć powinny wyłącznie szynobusy. Do końca stycznia zastępcza komunikacja autobusowa działać będzie na trasie Toruń-Sierpc. Zobowiązaliśmy się też do rozlokowania autobusów w Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu, Brodnicy i Wierzchucinie, aby w razie awarii mogły służyć podróżnym.
2. Kto płaci za te autobusy?
Arriva PCC. Z kasy województwa, zgodnie z zawartą umową, należą nam się tylko dopłaty do kilometrów pokonywanych torami. Koszty sytuacji awaryjnych ponosimy my. Liczyć musimy się także z karami, które przewiduje kontrakt za opóźnienia pociągów. Na razie jeszcze Urząd Marszałkowski nie rozliczał pierwszego okresu naszej działalności. Nie wiem więc, czy i jakie kary zostaną na nas nałożone.
3. Szkolicie personel w zakresie obsługi szynobusów z bydgoskiej Pesy. Czy wcześniej nie mogliście tego zrobić?
Szkolenie dotyczy sytuacji awaryjnych. Wcześniej nasi pracownicy mieli możliwość zapoznania się z tymi pojazdami. Nie na tyle jednak, by przewidzieć problemy, które pojawią się w trakcie ich eksploatacji. Szczególnie chodzi tu o działanie szynobusów Pesy w różnych konfiguracjach.
Maciej Królak jest rzecznikiem prasowym prywatnej kolei Arriva
Nowości
Czy ktos mi powie dlaczego wszyscy kłamią ?? Nowości
Kurde, nie załapałem się na zdjęcie...
Czy ktos mi powie dlaczego wszyscy kłamią ??
Spychologia z jednej strony i zmowa milczenia z drugiej. Spychologia - zawsze można zrzucić winę na sprzęt, który przecież się przecież o prawdę nie dopomni. Zmowa milczenia się z tym wiąże - przecież do Arrivy poszli z PR PKP ludzie, którzy pracowali przy przeglądach i jeździli na SA106 - wiedzą to zarówno władze Arrivy jak i PR PKP. I oni wiedzieli, że co kolejna dostawa SA106, to nowe problemy i że niektórych duetów zwyczajnie nie da się poprawnie zestawić. Ale jakoś solidarnie władze obu spółek milczą na ten temat. A tłumaczenie pani z PESY, że te wagony Bm zakłócają prace SA106 to kolejowa bzdura roku! Zastanawiam się, jak można zakłócić pracę szynobusu przez przewód hamulcowy A może przez sprzęg śrubowy idą jakieś wirusy do systemu sterowania
Prawdą jest, że Arriva pierwsze kilka tygodni przespała zachłyśnięta entuzjazmem poprzetargowym... To dokładnie tyle, ile brakuje teraz. Naturalnie więc, po ostrej imprezie - mały kacyk.
Dotrzeć koleją do domu przed świętami - było problemem
Przed świętami szczególnie zależało nam na szybkim dojeździe do domów.
Niestety, Arriva PCC nie poprawiła przewozów kolejowych. Wystawaliśmy na dworcach, bo pociągi albo miały opóźnienie, albo w ogóle nie przyjeżdżały i podstawiano autobusy... Narzekaliśmy na PKP, myśląc że na kolei gorzej już być nie może. Ale przechodzi ludzkie pojęcie to, co dzieje się na kolei za nowego, prywatnego przewoźnika Arriva PCC, które wygrało przetarg na przewozy kolejowe w naszym regionie. - Tragedia! Tłoczyliśmy się w pociągu do Wierzchucina jak sardynki w puszce! - mówi z goryczą mieszkanka Grudziądza, która często jeździła pociągami. Teraz woli autobusy. - Pociąg wyjechał przed 15.42. Nie podłączyli drugiego wagonu, więc wszyscy musieliśmy się pomieścić w jednym. Niektórzy stali nawet w toalecie. Nie było kontroli biletów. Ścisk był taki, że konduktor nie mógłby w żaden sposób wejść! W pociągu do Chojnic było tak samo. Miał być lepszy przewoźnik od PKP, ale to, co się dzieje, to jest horror!
Utknęli w Laskowicach
W czwartek wieczorem, 20 grudnia pasażerowie na próżno czekali w Laskowicach Pomorskich na pociąg do Grudziądza o godz. 19.11. Około 19.40 Arriva PCC podstawiła autobus. Starszy pan poszedł do kasy biletowej, żądając zwrotu pieniędzy za bilet. Usłyszał, że na trasach do 100 km biletów się nie zwraca. W międzyczasie pasażerowie obserwowali, jak maszynistę pociągu do Czerska (który też nie odjeżdżał) prowadzi po peronie Straż Ochrony Kolei (ponoć przejechał semafor na czerwonym świetle i zamierzano sprawdzić stan trzeźwości). Dyżurny policji w Świeciu nad Wisłą nie potwierdza jednak, aby którykolwiek z maszynistów był pijany, gdyż w takim przypadku SOK natychmiast powiadomiłaby policję. Zgłoszenia jednak nie było. SOK-iści mają po prostu prawo sprawdzać, jeśli zachodzą jakiekolwiek wątpliwości.
Krążyli w tę i z powrotem
Wreszcie autobus z pasażerami ruszył w kierunku Grudziądza. W Świeciu nad Wisłą kierowca oświadczył i tak zdenerowowanym opóźnieniem ludziom, że trzeba... zawrócić do Laskowic, aby zabrać jeszcze pasażerów oczekujących na pociąg do Grudziądza, który miał z kolei odjechać o 20.18. Zawrócił i zabrał. Natomiast po tych, co mieli wysiadać na mniejszych stacjach jak Dubielno, Jeżewo, Szynwałd, Górna Grupa i Dragacz przyjechał autobus ściągnięty z firmy Skorpion. Wielu pasażerów odgrażało się, że złożą skargi.
Dlaczego pociągi wciąż jeżdżą tak, jakby nie było rozkładów jazdy? Paweł Pleśniar, specjalista ds. marketingu i rozkładu jazdy Arrivy PCC tłumaczy, że psują się szynobusy i wystarczy, że jeden zablokuje trasę, a bierze w łeb cały rozkład jazdy. 11 grudnia Arriva otrzymała dodatkowy autobus szynowy z bydgoskiej Pesy, a 21 grudnia miała odebrać kolejny. Ponadto, jak tłumaczą w Arrivie, Urząd Transportu Kolejowego już kilka miesięcy zwleka z wydaniem zgody na wprowadzenie do ruchu szynobusów z duńskiej filii tej firmy, chociaż wszystkie dokumenty są dawno złożone.
Bez składów zastępczych
Na razie Arriva dostała od Pesy łącznie 13 szynobusów, które się psują i nie ma czym ich zastępować. A PKP miało zastępcze składy... Prezes PCC Rail/Arriva Radosław Gawek tłumaczy, że jako pierwsi przełamują monopol PKP i nie wszystko byli w stanie przewidzieć. Przeprasza pasażerów za utrudnienia, prosi o cierpliwość...
MARYLA RZESZUT
Ciekawe jak po świętach Arriva będzie jeździć? Maszyniści oddelegowani z Jaworzna ( PCC Rail) pojechali do domów. Teraz ma przyjechać następna grupa...
Ciekawe jak po świętach Arriva będzie jeździć? Maszyniści oddelegowani z Jaworzna ( PCC Rail) pojechali do domów. Teraz ma przyjechać następna grupa...
A ta następna grupa miała szkolenie np. na SA106? Bo jeśli nie to takie wymienianie mechaników co dwa tygodnie nie ma sensu... Po wymianie i tak będzie masa opóźnień itp. bo maszyniści nie będą obeznani z taborem.
Szalony szynobus Arrivy Nowości, Małgorzata Oberlan, Sobota, 29 Grudnia 2007
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło na trasie Grudziądz-Laskowice. Szynobus Arrivy wystartował na czerwonym świetle i nie zareagował na alarm kolejowy. Na mecie czekała policja.
Zajście miało miejsce w czwartek, 20 grudnia. Do dziś prywatna kolej PCC Rail/Arriva nie potrafi wyjaśnić, jak mogło do niego dojść.
Ze stacji w Grupie szynobus wyruszył na czerwonym świetle. Dyżurny ruchu przez kilkanaście minut usiłował się skontaktować z maszynistą, ale ten nie reagował. Wreszcie, zaniepokojony, włączył system radio-stop. To ostateczny alarm kolejowy. Zobowiązuje wszystkie pociągi w promieniu 20 kilometrów do natychmiastowego zatrzymania się.
W przypadku feralnego szynobusu tak się nie stało. Ten jechał dalej. W Laskowicach powitała go policja. Po badaniu okazało się, że maszynista był trzeźwy.
- Dlaczego wyruszył na czerwonym świetle? To niewytłumaczalny dla nas fakt. Ten maszynista miał doświadczenie. Wcześniej jeździł w PKP Cargo, na podobnych pojazdach. Nie był przepracowany, bo była to jego trzecia godzina pracy - mówi Piotr Rybotycki, szef Arriva PCC. - Na dalszy przebieg wypadków (brak reakcji na alarm - przyp.red.) miały wpływ kłopoty z łącznością radiową. Ale start na czerwonym świetle był ewidentnym błędem pracownika. Został on zawieszony w obowiązkach na okres sześciu miesięcy. Przejdzie badania psychotechniczne i by wrócić do pracy, będzie musiał zdać egzamin kwalifikujący.
Zgodnie z procedurami, na wniosek Zakładu Linii Kolejowych PKP w Bydgoszczy powołano komisję do zbadania sprawy. Weszli w jej skład przedstawiciele Arrivy.
- Zawinił najpierw maszynista, który na nasz wniosek został odsunięty od pracy, a później radiotelefon w szynobusie. Dlaczego miał usterkę, wyjaśnia dalej komisja - informuje Włodzimierz Kiełczyński, zastępca dyrektora ds. eksploatacyjnych w bydgoskim ZLK. - Najpóźniej pod koniec stycznia powinna skończyć pracę. Pasażerów, którzy w związku z całą sprawą cierpieli z powodu spóźnień pociągów, przepraszamy. Niestety, sytuacja była na tyle poważna, że tego maszynistę natychmiast należało odsunąć od prowadzenia szynobusu.
Marszałek województwa, który odpowiada za przewozy kolejowe w regionie, o zdarzeniu dowiedział się od dziennikarzy.
- Pierwszy raz słyszę tę historię. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Obojętnie, z jakiego powodu do niej doszło: czy radio nie zadziałało, czy maszynista zignorował polecenie, jest to karygodne - powiedział wczoraj „Nowościom” Piotr Całbecki i zapewnił, że „jego służby zbadają sprawę”. http://nowosci.com.pl/loo...=87770&IdTag=38
Marszałek w ogniu wojny kolejowej
Małgorzata Oberlan Nowości, 11 stycznia 2008
NSZZ Solidarność kolejarzy oskarża marszałka o działanie na szkodę pasażerów i apeluje o odsunięcie prywatnej Arrivy PCC. Marszałek odpowiada, że nie da się szantażować.
Prywatna kolej Arriva PCC zadebiutowała na torach Kujawsko-Pomorskiego 9 grudnia. Z różnych powodów jej usługi na razie nie należą do najlepszych. Pociągi się spóźniają, a na niektórych trasach ciągle zastępują je autobusy. Arriva dysponuje tylko 13 wydzierżawionymi od województwa szynobusami i dwoma własnymi. Urząd Transportu Kolejowego, przez lata związany z PKP, do dziś nie dopuścił do użytkowania jej duńskich składów.
Przynajmniej dwa razy już doszło na torach do niebezpiecznych zdarzeń, których okoliczności do końca nie wyjaśniono. Najpierw maszynista Arrivy wykonał rajd na czerwonym świetle trasą Grupa-Laskowice. Potem wykoleił się szynobus prywatnej kolei w Grudziądzu (na szczęście, bez pasażerów). W obu wypadkach zeznania świadków: pracowników Arrivy, PKP Przewozów Regionalasą sprzeczne. Środowisko kolejowe alarmuje, że to wierzchołek góry lodowej i mamy do czynienia z regularną wojną podjazdową na torach. Jeśli dodać do tego przepełnione szynobusy i brak rzetelnej informacji na dworcach, trudno się dziwić, że pasażerów Kujawsko-Pomorskiego cała sytuacja mocno niepokoi.
Wczoraj list otwarty do Piotra Całbeckiego, marszałka województwa, wystosowała Sekcja Krajowa Kolejarzy NSZZ Solidarność.
- W opinii społecznej, to kolejarze są winni zaistniałej sytuacji, dlatego też w imieniu SKK publicznie oświadczam, że cała wina leży po stronie Urzędu Marszałkowskiego - pisze Henryk Grymel, przewodniczący kolejowej „Solidarności”. - Apeluje do Pana Marszałka w imieniu pasażerów i kolejarzy o natychmiastowe decyzje, które spowodują oparcie całości przewozów regionalnych na rzetelnym i doświadczonym przewoźniku, jakim są PKP Przewozy Regionalne.
Marszałek przyznaje, że brytyjskie konsorcjum PCC Rail/Arriva nie ustrzegło się błędów. Podkreśla jednak, że po pierwsze: przezwycięża trudności, po drugie: depcząc po piętach PKP PR wymusza pozytywne zmiany (czystość pociągów, uprzejmość obsługi, urealnione koszty). - Pasażerowie PCC Arrivy rzeczywiście przeżyli z konsorcjum ciężkie chwile, ale za kilka miesięcy wszyscy będziemy chwalić odwagę marszałka, który zdecydował się przerwać monopol PKP! - oświadcza w odpowiedzi na list „Solidarności” Beata Krzemińska, rzeczniczka Piotra Całbeckiego.
Urzędnicy ujawniają, że PKP PR usiłują obecnie wymusić na samorządzie województwa korektę zawartej w listopadzie 2006 r. umowy, szantażując zarząd likwidacją 4 pociągów międzyregionalnych.
- Żądają 1 400 000 złotych dodatkowo, albo z rozkładu jazdy znikną cztery pociągi relacji Toruń - Zduńska Wola, dzięki której stosunkowo wygodnie wracają do domów pracujący w Toruniu mieszkańcy osiemdziesięciotysięcznego Inowrocławia - mówi Beata Krzemińska.
Ta pani to chyba nie wie o czym pisze... A jej insynuacje sa niedopuszczalne!!
Ta pani to chyba nie wie o czym pisze... A jej insynuacje sa niedopuszczalne!!
A czego Ty się spodziewałeś po pani Oberlan... ?
Taki tekst w sumie o niczym...
Nie ma porządku na kolejowych torach
Marcin Dutkowski Nowości, 21 Stycznia 2008
W naszym województwie po raz pierwszy został przełamany monopol PKP. Niestety, cały czas trudno mówić o euforii wśród pasażerów.
Kolej Arriva PCC zadebiutowała na torach w naszym regionie 9 grudnia. Już od pierwszych dni prywatne konsorcjum musiało walczyć z awariami szynobusów i tłumaczyć się z kolejnych opóźnień. Pasażerowie do dzisiaj narzekają na wychłodzone lub przegrzane składy oraz brak informacji. A jest to uciążliwe zwłaszcza wtedy, gdy szynobusy są zastępowane przez autobusową komunikację zastępczą.
Brakuje szynobusów
Tak jest również na trasie Toruń-Grudziądz. Na szczęście regularnie dotyczy to tylko jednego połączenia o godz. 14.00. Sprawa ma zostać rozwiązana, gdy konsorcjum będzie mogło wykorzystać swoje duńskie składy.
- Potrzebny pojazd, którego techniczne przegotowanie do jazdy w Polsce zakończyliśmy jeszcze w zeszłym roku i który stacjonuje w tej chwili na obszarze Elany, czeka na formalną zgodę Urzędu Transportu Kolejowego. Chodzi przede wszystkim o wydanie decyzji o przyznaniu odpowiedniego świadectwa dopuszczenia do ruchu - wyjaśnia Piotr Rybotycki, dyrektor ds. rozwoju w konsorcjum Arriva PCC.
„Polonizacja” wagonu
- W chwili obecnej trwają intensywne prace w warsztatach Arrivy na terenie Niemiec związane z „polonizacją”, a więc dostosowaniem do jazdy na sieci PKP, kolejnych 3-4 sztuk pojazdów tego typu tak, aby pierwszym kwartale 2008 roku zapewnić pełną obsługę kolejową wszystkich zleconych nam przewozów.
Ale pasażerowie skarżą się również na wypadki, jakim ulegają z różnych przyczyn szynobusy prywatnej kolei.
W czwartek, 20 grudnia, szynobus podróżujący na trasie Grudziądz-Laskowice wyruszył ze stacji w Grupie na czerwonym świetle. Pociąg zatrzymał się dopiero w Laskowicach. Za swój błąd maszynista został zawieszony w obowiązkach na sześć miesięcy.
Komisja zbada
Natomiast w poniedziałek, 7 stycznia, o godz. 2.30 w Grudziądzu szynobus Arrivy wykoleił się, uderzając w inny skład. Na szczęście w pojazdach nie było podróżnych. W efekcie na ponad osiem godzin zablokowane zostały szlaki w kierunku Malborka i Jabłonowa Pomorskiego. Na ten czas uruchomiono zastępczą komunikację autobusową. O tym, kto zawinił, zadecyduje specjalna komisja.
- Wobec wielu sprzecznych informacji zawartych w zeznaniach prace komisji nadal trwają w celu wyjaśnienia wszystkich niezbędnych okoliczności wykolejenia i wskazania winnych - dodaje Piotr Rybotycki. - W efekcie wykolejenia nikt nie odniósł obrażeń, jeden z szynobusów wymaga jedynie lakierowania, drugi jest w trakcie badań.
Władze województwa przyznają, że konsorcjum Arriva PCC nie udało się uniknąć błędów.
- Trzeba pamiętać, że to debiut prywatnego przewoźnika nie tylko na obszarze województwa kujawsko-pomorskich torach, ale w skali ogólnopolskiej - mówi Beata Krzemińska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. - Marszałek Piotr Całbecki ma nadzieję, że problemy np. z punktualnością pociągów i zapewnieniem komunikacji zastępczej, jakie pojawiały się zaraz po wejściu na rynek, zostaną już niebawem skutecznie wyeliminowane.
Komisja zbada
Zdaniem marszałka, istotne jest, że tego typu potknięcia zdarzają się coraz rzadziej, a konsorcjum nie tylko przyznaje się do błędów, ale też niezwłocznie podejmuje działania prowadzące do stopniowego eliminowania wszelkich niedociągnięć. Piotr Całbecki liczy również, że nowy przewoźnik wpłynie na podniesienie standardów u dotychczasowego monopolisty.
- Obecność prywatnej firmy na zmonopolizowanym dotychczas przez PKP rynku przewozów kolejowych, wyzwala zdrową konkurencję - zapewnia Beata Krzemińska.
Ten tekst nic nie wnosi...
Napisal, zeby cos napisac... Racja, nihil novi.
Drogi falstart Arrivy
Wojciech Giedrys Gazeta Wyborcza, 2008-02-03
Pół miliona złotych kary zapłaci Arriva PCC - pierwszy prywatny przewoźnik kolejowy w Polsce. Taką kwotę nałoży na firmę Urząd Marszałkowski w Toruniu za odwołane pociągi i opóźnienia w grudniu i styczniu.
Polsko-brytyjskie konsorcjum utworzone przez firmy PCC Rail i Arriva wygrało w czerwcu 2007 r. przetarg w woj. kujawsko-pomorskim na obsługę linii niezelektryfikowanych. Trzyletni kontrakt opiewa na 67,9 mln zł. Składy prywatnego przewoźnika wyjechały na tory 9 grudnia 2007 r. Debiut był jednak nieudany. Pociągi kursowały z opóźnieniami, szynobusy się psuły, a pasażerowie wściekali się z powodu spóźnień i tłoku.
Jeszcze w grudniu sprawą zajął się urząd marszałkowski, który ogłosił przetarg i jest organizatorem przewozów regionalnych. W teren wysłał swoich kontrolerów, a przewoźnik musiał przedstawić zarządowi województwa program naprawczy. Zobowiązał się w nim, że sytuacja unormuje się do końca stycznia 2008 r. W piątek podróżnych na trasie Toruń - Sierpc zabrał już szynobus.
- Dzisiaj jest już o niebo lepiej - mówi Piotr Rybotycki, dyrektor zarządzający Arriva PCC. - Trzymamy się punktualności. Opóźnienia mają charakter techniczny i wynikają ze skomunikowania z innymi pociągami.
Poprawę widzi także urząd marszałkowski. - Pasażerowie Arrivy rzeczywiście przeżyli trudne chwile, ale za kilka miesięcy wszyscy będziemy sobie gratulować odwagi w przełamaniu monopolu PKP - mówi Beata Krzemińska, rzecznik prasowy UM. - Nie wszyscy zdają sobie sprawę z pozytywnych konsekwencji, jakie z tego płyną. Są nimi m.in. nowoczesne i czyste wagony, także w pociągach PKP PR, uprzejma obsługa, urealnienie kosztów usług przez PKP PR, co oznacza oszczędności w budżecie województwa. Po raz pierwszy od wielu lat udało się nie zlikwidować żadnego połączenia, a nawet wprowadzić do rozkładu dodatkowe pociągi. To ewidentna zasługa depczącej po piętach konkurencji.
i czyste wagony Widac ze pani rzecznik nie wie o czym mowi... Powinna sie przejechac i zobaczyc tą CZYSTOŚĆ!! Jest tragicznie i to po cichu przyznaja sami pracownicy PCC
Jest tragicznie
Jako pierwszy prywatny operator pasażerskich kolejowych przewozów regionalnych w Polsce, Konsorcjum PCC Arriva i Arriva PCC Sp. z o.o. odnotowują niedawno opublikowany raport NIK. Zdajemy sobie sprawę, że raport nie odnosi się do bieżącej sytuacji, niemniej z zadowoleniem witamy niektóre z jego konkluzji. Zgadzamy się na przykład, że potrzebna jest konkurencja na rynku pasażerskich przewozów kolejowych, ale nie rozumiemy dlaczego raport mówi o braku zainteresowania ze strony przewoźników, którzy byliby alternatywą dla PKP. Jesteśmy żywo zainteresowani wszelkimi możliwościami wzięcia udziału w przetargach. Nasza obecność jako operatora w województwie kujawsko-pomorskim jest tego namacalnym dowodem. Szukamy okazji do inwestowania w pasażerski rynek kolejowy i oferowania wysokiej jakości usług, więc czujemy się sfrustrowani, kiedy krótkie terminy oraz sposób planowania ogłaszanych przetargów efektywnie czynią obecnego operatora jedynym możliwym oferentem. Mamy nadzieję, że w przyszłości problem ten zostanie wzięty pod uwagę. Do przełamania monopolu państwowego operatora konieczna była polityczna odwaga i wizja Marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, który ogłosił pierwszy realistyczny przetarg. Rząd pracuje nad pewnymi rozwiązaniami, ale regionalizacja jest tylko jednym krokiem w dobrym kierunku. Konieczne jest zaplanowanie i przemyślenie kolejnych kroków. Kierunek, w którym zmierza reforma bardzo nas obchodzi jako operatora. Dlatego też byliśmy wdzięczni Panu Ministrowi Juliuszowi Engelhardtowi za to, że niedawno umożliwił nam podzielenie się z nim naszą opinią. Inne regiony w Polsce przyglądają się przykładowi kujawsko-pomorskiego. Mamy nadzieję, że podążą za tym przykładem. Członkowie konsorcjum PCC Arriva są gotowi wziąć udział w debacie pomiędzy regionami a Rządem o tym, jakie opcje mogą być dostępne marszałkom, kiedy regionalizacja stanie się faktem dokonanym. Ta reforma jest historyczną okazją, którą należy za wszelką cenę wykorzystać.
Prponuje zmiane tematu na "prasa o Arriva/PCC " .
PKS straciło cierpliwość
Arriva winna jest PPKS w Lipnie ponad 160 tys. złotych
Ponad 160 tys. zł domaga się lipnowski PPKS od Arrivy. Autobusy z Lipna woziły pasażerów prywatnej kolei, kiedy ta miała problemy z pociągami.
28 lutego minął termin, do którego Arriva powinna uregulować z Państwowym Przedsiębiorstwem Komunikacji Samochodowej w Lipnie płatności w ramach umowy na realizację zastępczej komunikacji kolejowej. Pieniędzy do dziś nie ma, więc lipnowski przewoźnik 17 marca rozwiązał zawartą w grudniu 2007 roku umowę.
- Nasza cierpliwość się wyczerpała i dłużej już nie zamierzamy cierpliwie czekać na należne nam pieniądze - mówi Andrzej Niewiadomski, dyrektor PPKS w Lipnie.
PPKS w Lipnie zastępowało pociągi Arrivy od 9 grudnia 2007 do 8 lutego 2008 r. na trasie Sierpc - Toruń. Prywatna kolej winna jest lipnowskiemu „pekaesowi” ponad 160 tys. zł. Oprócz rozwiązania zawartej umowy i wezwania dłużnika do zapłaty lipnowski przewoźnik przymierza się też do skierowania sprawy na drogę sądową lub zbycia wierzytelności profesjonalnemu podmiotowi zajmującemu się obrotem i odzyskiwaniem długów. Zamierza również podjąć kroki mające na celu umieszczenie spółki Arriva w Ogólnokrajowym Rejestrze Dłużników.
Żródło: www.nowosci.com.pl Piątek, 21 Marca 2008
poprawna linka NOWOŚCI
Ponad 352 tysiące złotych odszkodowania naliczył prywatnej kolei marszałek województwa. To kara tylko za grzechy, które Arriva PCC popełniła przez trzy tygodnie grudnia ubiegłego roku.
Od 9 do 31 grudnia przewoźnik odwołał z własnej winy aż 184 pociągi i nie zapewnił podróżnym komunikacji zastępczej. W tym okresie także 51 kursów Arrivy miało spóźnienie większe niż 10 minut.
Karę naliczono zgodnie z umową zawartą z Zarządem Województwa. Z pierwszego tytułu firma zapłacić ma 184 tysiące złotych, z drugiego - 168,7 tysięcy. To jednak nie koniec łupania po kieszeni.
Urzędnicy wyliczyli, że rzeczywista praca eksploatacyjna wykonana zgodnie z umową w IV kwartale 2007 r. (czyli de facto 9-31 grudnia) wyniosła 94.370,488 tzw. pociągokilometrów. Należna dotacja wynosi za to 1 milion 220 tysięcy złotych.
Tymczasem Arrivie PCC wypłacono zaliczkę w wysokości 1 mln 392 tys. zł. Marszałek płaci przewoźnikom z góry kwoty przewidziane umową z założeniem, że w pełni wywiążą się z zawartej umowy. Rozlicza ich z tego w systemie kwartalnym i żąda zwrotu pieniędzy za niezrealizowane usługi. Jak łatwo wyliczyć, od Arrivy za grudzień domaga się zwrotu 172 tysięcy złotych nadpłaty.
Piotr Rybotycki, dyrektor zarządzający Arrivy PCC, nie potrafi jeszcze powiedzieć, czy polsko-brytyjskie konsorcjum będzie odwoływać się od wysokości kary. Przypomnijmy, że wcześniej firma jako karę do zaakceptowania za grudniowe grzechy wymieniała sumę 150 tysięcy złotych.
- Pismo z wyliczeniami urzędu otrzymali już nasi szefowie PCC Rail w Jaworznie. Dla Anglików z Arrivy właśnie je tłumaczymy. Poczekamy na ich decyzję - mówi Rybotycki.
Drugi kursujący po torach Kujawsko-Pomorskiego przewoźnik - PKP Przewozy Regionalne, spisał się w grudniu ub.r. niemal idealnie. Nie odwołał ze swoje winy żadnego pociągu i nie zanotował żadnego spóźnienia ponad deklarowaną w ofercie przetargowej punktualność.
Kolejny raport ze swej działalności, za pierwszy kwartał tego roku, firmy złożyć muszą do końca kwietnia. Już dziś wiadomo, że Arriva PCC znów liczyć musi się z płaceniem odszkodowania. W styczniu, choć nie zafundowała podróżnym takiego koszmaru jak w grudniu, także nie jeździła dobrze. Były spóźnienia i odwołane kursy.
Trzeba przyznać, że dziś skarg na prywatną kolej jest zdecydowanie mniej. Na poprawę jej usług wpłynęło doświadczenie i powiększenie taboru o duńskie szynobusy.
Arriva ma zapłacić 184 tys. zł - za 184 odwołane pociągi w grudniu ub.r. 168,7 tys. zł - za 51 spóźnień powyżej 10 minut w grudniu ub.r. 172 tys. zł - tytułem zwrotu części marszałkowskiej dotacji za grudzień ub.r.
http://www.nowosci.com.pl...=97885&IdTag=38
Od 9 do 31 grudnia przewoźnik odwołał z własnej winy aż 184 pociągi i nie zapewnił podróżnym komunikacji zastępczej. W tym okresie także 51 kursów Arrivy miało spóźnienie większe niż 10 minut.
W 22 dni odowałne 184 pociągi? Bez jaj, ale tak dużo to ich nie było. To daje średnią 8,36 (w przybliżeniu te 8 ) odwołanych składów na dobę. Zgodziłbym się co do 184 opóźnień powyżej 10 minut, a 51 odwołań (chociaż to i tak dużo licząc tylko grudzień). Coś mi się nie chce w to wierzyć... No chyba, że pod pojęciem odwołany pociąg kryje się KKA.
No chyba, że pod pojęciem odwołany pociąg kryje się KKA. Oczywiscie ze tak!!
Oczywiscie ze tak!!
W sumie... Chociaż KKA to również zaszynobus. Tylko zamiast diesla z wagonem jedzie jakieś H9
Za transinfo.pl:
Zarząd Arriva PCC informuje, że pomimo uzgodnienia z PKP Przewozy Regionalne w Bydgoszczy i przygotowania do podpisania umowy na zapowiedzi megafonowe, otrzymaliśmy wiadomość, że umowa ta nie zostanie ostatecznie podpisana. W związku z tym od poniedziałku 14 kwietnia 2008 informacje o naszym rozkładzie jazdy na stacji Bydgoszcz Główna mogą przestać być wyświetlane, a zapowiedzi megafonowe nie być wygłaszane. Za powstałe utrudnienia serdecznie przepraszamy.
Byłem dziś rano w Bydgoszczy. Rzeczywiście cisza na temat Arrivy (w megafonach). Tylko ta mała wojna odbija się na podróżnych.Nie wiedzą gdzie co stoi.Trochę nie ładnie.
Mają wyjść ze swoimi megafonami. Przypomina się Kutno z kultowych "Zmienników" i "taka rura z panią"...
Za transinfo.pl:
Toruń: PCC Arriva i PKP Przewozy Regionalne wznawiają współpracę
Konsorcjum PCC Arriva i spółka PKP Przewozy Regionalne od północy (19 kwietnia br.) będą dalej współpracować w zakresie obsługi technicznej taboru i zapowiedzi pociągów na stacji Bydgoszcz Główna w województwie kujawsko –pomorskim. Wczoraj (17 kwietnia br.) w Warszawie rozmawiali w tej sprawie prezesi zarządów obu firm: Mieczysław Olender - PCC Rail i Jan Tereszczuk –PKP Przewozy Regionalne. Konsorcjum PCC ARRIVA zobowiązało się do uregulowania zaległej zapłaty za usługi świadczone na jej rzecz przez PKP Przewozy Regionalne. W najbliższych dniach obie strony podpiszą również stosowne umowy, określające zasady dotychczasowej i przyszłej współpracy. Nowa promocja dla pasażerów Arrivy
Gazeta Pomorska, 16 sierpnia 2008
Prywatny przewoźnik kolejowy Arriva PCC zmienia sposób promocji swoich usług. Właśnie przygotował akcję marketingową wspólnie z mutipleksami Cinema City w Toruniu i Bydgoszczy.
"Kupiłeś bilet na przejazd Arriva PCC? Wjedź do Cinema City w Toruniu i Bydgoszczy i oszczędzaj” - czytamy na plakacie informującym o kampanii. Na czym ona polega?
Osoby, które okażą bilet jednorazowy z pociągu prywatnego przewoźnika oraz kinowy z multipleksu, będą mogły kupić średnią Coca-Colę i popcorn za 9,90 zł. Promocja trwa do końca września br.
Przewoźnik ma plan
Skąd pomysł na taką akcję? - To jest ilustracja i dalszy krok w realizacji naszej filozofii - odpowiada Maciej Królak, rzecznik prasowy Arriva PCC. - Nie oferujemy tylko środka transportu, ale wskazujemy także naszym klientom punkty docelowe, do których można dotrzeć pociągiem. A co najważniejsze - jest to podróż bezpieczne, ekologiczna i wygodna.
Samochód jest zbędny. Królak nie zdradza jednak kolejnych kroków, jakie planuje przewoźnik. - Ta akcja jest ich zapowiedzią - mówi rzecznik. - W Wielkiej Brytanii i innych krajach Arriva znana jest z tego, że promuje ciekawe i urokliwe zakątki. Można to połączyć z koleją i uwolnić ludzi od konieczności myślenia o szukaniu parkingów. Staramy się przenieść to na grunt polski.
Wprowadzą swoją taryfę Być może więc już niedługo Arriva PCC będzie reklamować się pod hasłami np. pociągiem do Borów Tucholskich czy na Pojezierze Brodnickie. W parze z przyszłymi akcjami promocyjnymi będą szły także korzyści dla pasażerów. - Na pewno będzie one połączone z czynnikami motywującymi ekonomicznie - mówi Królak. - Być może już od pierwszego września wprowadzimy naszą taryfę.
Jak dotąd prywatny przewoźnik, który uruchomił swoje przewozy w naszym regionie w grudniu ub.r., korzystał z taryfy PKP. Oznaczało to, że za przejazd na podobnym odcinku cena za bilet wynosiła tyle samo, niezależnie od tego, jaki operator obsługiwał dane połączenie.
- Nasza taryfa będzie dostosowana do potrzeb klientów - mówi Królak. - Ceny biletów na pewno nie będą droższe. Będziemy się starali być konkurencyjni.
Tabor już nie zawodzi Jak podkreśla rzecznik, Arriva PCC ma już pełny tabor. Korzysta z 13 szynobusów PESY, które dzierżawi od Urzędu Marszałkowskiego. Kupiła także dwa składy tej samej marki. Do naszego regionu sprowadziła także pięć duńskich, dwuczłonowych szynobusów typu MR/MRD. - Składy sprawują się dobrze i osiągnęły najwyższą sprawność od czasu, gdy rozpoczęliśmy tutaj naszą działalność - mówi Królak. - Stąd też nasza duża niezawodność i punktualność.
Przypomnijmy - debiut prywatnego przewoźnika nie należał do udanych. W pierwszych miesiącach działalności firma miała poważne problemy z punktualnością. Niektóre składy w ogóle nie wyjeżdżały w trasę. Arriva PCC miała za mało pociągów. Przez kilka tygodni trasę Toruń - Sierpc obsługiwały więc autobusy zastępcze.
Co prawda radio to nie prasa, ale też mają info.
Podobnież PCC Arriva otworzyła na Bydgoszczy Głównej własną kasę biletową(sprawdzę w piątek ). Powód? Zbyt wysokie prowizje w kasach PR, np. przy zakupie przez pasażera biletu na Arrivę w kasie PR, za powiedzmy 10 zł, 2,50 zł z tych 10 zł szło do PR. Czyli 25%. )
Dzieki temu bilet miesieczny w kasie Arrivy (ich zdaniem, nie sprawdzalem) jest tanszy o 10 zlotych.
Kasa jest faktycznie otwarta a stało to się wczoraj... Co do tych "prowizji" to sprawa nie do końca ma się tak jak napisałeś...
Ja niemalże zacytowałem wiadomość z radia. Być może pomylili się. Bydgoszcz: Na szynach bez konkurencji
Paweł Rydzyński, Dziennik Bałtycki, 08.10.2008
Niezadowoleni z usług Polskich Kolei Państwowych pasażerowie, którzy liczą na przełamanie ich monopolu, powinni się wyzbyć złudzeń. Prywatna firma kolejowa, Arriva - która w północnej Polsce miała konkurować z PKP - na razie przegrywa z państwowym molochem. Tak dzieje się w sąsiadującym z nami woj. kujawsko-pomorskim. Władze Pomorza deklarują, że są otwarte na prywatne oferty transportowe. Dlatego śledzą losy Arrivy, pierwszego w Polsce prywatnego przewoźnika kolejowego. Jej pociągi jeżdżą m.in. do Brodnicy i Grudziądza, wjeżdżają też do woj. pomorskiego, do Chojnic i Czerska. Firma toczy też boje w woj. kujawsko-pomorskim z władzami samorządowymi. Jej przedstawiciele twierdzą, że tamtejszy Urząd Marszałkowski zrobił wszystko, by PKP nie stała się krzywda. Sprawa wydawała się oczywista. Władze kujawsko-pomorskiego postanowiły reaktywować po kilku latach ruch pasażerski na linii Bydgoszcz-Chełmża. Do przetargu stanęły PKP PR i polsko-brytyjskie konsorcjum PCC/Rail Arriva. 'Prywaciarz' już kilka tygodni temu 'odtrąbił' zwycięstwo w przetargu. Zaproponował bowiem, by samorząd wojewódzki dopłacał do każdego kilometra 'tylko' 11,77 zł 'Tylko', bo Przewozy Regionalne żądały aż 13,93 zł dopłaty. Urząd Marszałkowski nie przyjął jednak propozycji Arrivy, zdecydował o podpisaniu wstępnych umów z oboma kontrahentami i zaprosił ich do dalszych negocjacji. Ustawa o zamówieniach publicznych reguluje w ten sposób przypadki, kiedy więcej niż jeden uczestnik postępowania przetargowego zaproponuje korzystną ofertę i zmieści się w warunkach postawionych przez instytucję zamawiającą - informowała Beata Krzemińska, rzecznik urzędu. W dogrywce Arriva ponownie zaproponowała 11,77 zł, ale PKP Przewozy Regionalne - znając ofertę konkurencji - zeszły nagle z ceny o jedną czwartą. Zaproponowały, że wystarczy dopłata 10,59 zł do końca tego roku i 10,73 zł w przyszłym. Władze województwa zdecydowały, że zwycięzcą przetargu są PKP PR. Wszystko odbyło się tym samym w zgodzie z przepisami, ale przedstawiciele Arrivy i niezależni eksperci mają poczucie niesmaku, że zapraszając PKP do negocjacji - mimo że ich pierwotna oferta nie była korzystna - potraktowano monopolistę ulgowo. Wydaje się, że urzędnicy konkurencji nie chcą - mówi Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Nasuwa się pytanie, czy można robić dogrywkę, gdy zna się cenę rywala. I czy można w krótkim okresie tak drastycznie obniżyć koszty. Trzeba sprawdzić, czy to działanie nie nosi znamion dumpingu. Maciej Królak, rzecznik Arrivy, nie wyklucza, że może mieć miejsce 'subsydiowanie połączenia kosztem innych regionów'. - Czy marszałkowie innych województw mogą oczekiwać podobnych obniżek w ofertach PKP? - pyta Królak. Do końca przyszłego roku obsługę lokalnych połączeń na Pomorzu (poza odcinkiem Słupsk-Tczew, gdzie jeździ SKM) zapewniają PKP Przewozy Regionalne. Jeśli kiedyś pojawi się oferta korzystniejsza niż PKP to ją rozpatrzymy - zapewnia wicemarszałek Mieczysław Struk.
Konkurencja na liniach kościerskiej i helskiej?
Jak się dowiedzieliśmy, bardzo prawdopodobnym jest, że latem tego roku pociągiem Arriva PCC będzie można dojechać na Półwysep Helski.
Damian Grabowski, wiceprezes Arriva PCC, potwierdza, że polsko-brytyjskie konsorcjum ma plany uruchomienia z Torunia bądź Bydgoszczy pociągu na Hel, przez Kościerzynę i Gdynię. Na terenie woj. kujawsko-pomorskiego, gdzie Arriva prowadzi (za wyjątkiem odcinka Bydgoszcz-Chełmża) ruch na liniach niezelektryfikowanych, miałby to być pociąg osobowy, na terenie woj. pomorskiego - przyspieszony. Jego kursowanie planowane jest w weekendy.
Kursowanie takiego pociągu było planowane już w ubiegłym roku, ale ostatecznie nic z nich nie wyszło. W planach na 2008 r. było kursowanie pociągu Arrivy jednego dnia na Hel, a drugiego - tylko do Władysławowa. Wynikało to, jak mówi Grabowski, z ogromnego obłożenia odcinka Hel-Władysławowo.
Leszek Lewiński z Zakładu Linii Kolejowych PKP PLK w Gdyni tłumaczy jednak, że wówczas w trasach katalogowych znajdowały się m.in. pociągi kolonijne i towarowe. Teraz sytuacja się zmieniła i, jak informuje Lewiński, nawet w sezonie letnim na trasie Reda-Hel można dołożyć jeszcze co najmniej trzy pary pociągów.
– Wbrew pozorom, ta linia nie jest obłożona w jakiś szczególnie dramatyczny sposób. Największym problemem na linii helskiej, podobnie zresztą jak np. na trasie do Zakopanego, są często występujące spóźnienia pociągów dalekobieżnych. Wystarczy, że spóźni się jeden, nawet minimalnie, i natychmiast występuje efekt domina – uważa Lewiński.
Mieczysław Struk, wicemarszałek woj. pomorskiego, uważa pomysł uruchomienia pociągu Arrivy na Hel za „ciekawy zalążek”, choć dodaje, iż w przypadku uruchomienia tylko połączenia weekendowego trudno będzie mówić o konkurencji Arrivy z PKP PR.
Struk dodaje, iż w budżecie woj. pomorskiego powinny znaleźć się pieniądze na nowe połączenie. O uruchomieniu takiego pociągu rozmawiał już z Piotrem Całbeckim, marszałkiem woj. kujawsko-pomorskiego, także przychylnym pomysłowi.
1 marca pociągi Arrivy pojawiły się na trasie Grudziądz-Kwidzyn-Malbork.
Jak spędzić święto narodowe? Najlepiej 11 listopada wsiąść do Pociągu Wolności organizowanego przez Arriva PCC, który zawiezie w atrakcyjne miejsca regionu. Będzie okazja do wypoczynku, ale i niezwykła lekcja historii i patriotyzmu. Wspólnie z Mediami Regionalnymi ArrivaPCC organizuje przejazd koleją na trasie Toruń - Grudziądz. Nie jest to zwyczajna podróż. W pociągu przewodnicy i konferansjerzy będą opowiadać ciekawe anegdoty i historie związane z regionem, a przecież „zlepieni”jesteśmy z dwóch zaborów. Pierwszy przystanek czeka pasażerów w Chełmży. Tam zaplanowano dla podróżnych wiele atrakcji. „Piknik historyczny”, bo tak nazwano tę część wyjazdu, przywita ciepłą zupą, muzyką i konkursami. Na zwycięzców czekają nagrody burmistrza miasta. Z Chełmży pociąg uda się do Grudziądza. Dla miłośników historii i ciekawych budowli to nie lada gratka. Grudziądzka cytadela otwarta jest bowiem tylko dwa razy w roku. 11 listopada to dzień, który właśnie do cytadeli przyciąga tłumy turystów z całego kraju. - Twierdza ta odegrała bardzo ważną rolę podczas walk napoleońskich, jak również w końcówce II wojny światowej - przekonuje prof. Waldemar Rezmer, historyk z UMK. - Dziś ma także duże walory turystyczne i architektoniczne, dlatego w wielu miejscach na świecie takie obiekty są odnawiane i służą jako atrakcje turystyczne. Bilety na 'Pociąg wolności' do wygrania na łamach Gazety Pomorskiej oraz Radia GRA.
Arriva PCC ma przyjemność poinformować o nowej, wspólnej ofercie Przewozów Regionalnych, Arriva PCC oraz Kolei Dolnośląskich. Jest nią REGIOkarta –spersonalizowana karta mikroprocesorowa dostępna dla każdego pasażera. Będzie ona jednocześnie nośnikiem biletów, programu lojalnościowego RAZEM, a przede wszystkim indywidualnych uprawnień do tańszych przejazdów. Każdemu, kto kupi bilet normalny lub ulgowy pozwoli oszczędzić 30% ceny biletów jednorazowych i ok. 15% ceny biletów odcinkowych miesięcznych. Półroczna karta będzie kosztowała 99 zł, a roczna 169 zł. REGIOkarta będzie honorowana przez trzech kolejowych przewoźników regionalnych: Przewozy Regionalne, Arriva PCC i Koleje Dolnośląskie, dzięki czemu klient otrzyma produkt atrakcyjny nie tylko cenowo, ale także sprzyjający integracji sieci kolejowej. Dodatkowo Dział Marketingu i Sprzedaży Arriva PCC informuje, iż z dniem 16 października br. na pokładach pociągów Konsorcjum Arriva PCC honorowane będą następujące rodzaje biletów z oferty Przewozów Regionalnych: 1. REGIO Karnet ważny na pociągi osobowe, 2. REGIO Karnet ważny we wszystkich pociągach, 3. Turystyczny ważny tylko w pociągach osobowych, 4. Turystyczny ważny we wszystkich pociągach, 5. Sieciowy tygodniowy, 6. Sieciowy miesięczny. W przypadku REGIO Karnetu legalizacja przejazdów na karcie podróżnego dokonywana jest przez drużyny konduktorskie oraz pracowników kas biletowych Arriva PCC. Za legalizację REGIO Karnetu nie pobiera się opłaty. Arriva PCC informuje także o odwołaniu z dniem 13 grudnia 2009 taryfy specjalnej obowiązującej na trasie Kwidzyn - Grudziądz.
Dodam, że na samym początku będzie ograniczony kontyngent promocyjnych REGIOkart po niższych cenach - to pewnie istotna informacja dla MK i innych często podróżujących osób.
To ja chce. Kwidzyn: Otwarcie kasy biletowej Arriva PCC
Arriva PCC ma przyjemność poinformować o otwarciu nowej kasy biletowej w Kwidzynie. Sprzedaż biletów ruszy we wtorek 23 lutego o godzinie 9.00. Kasa zlokalizowana jest wspólnie z marketem kredytowym Multika, na ulicy Chopina 18. W związku z tym dla podróżnych przygotowano specjalną, atrakcyjną promocję - każda osoba, która kupi bilet miesięczny w kasie biletowej w Kwidzynie otrzyma oryginalny kubek Arriva PCC, natomiast do każdego biletu jednorazowego zostanie dołączony gadżet – niespodzianka. Obie oferty są ważne do wyczerpania zapasów. Godziny otwarcia kasy: poniedziałek - piątek 9.00 - 17.00.
Ciekawe jakim powodzeniem będzie się cieszyła ta kasa biletowa. Adres Chopina 18 jest oddalony od dworca o 300m w kierunku Starego Miasta.
Pomieszczenia dawnych kas w budynku dworca PKP są wynajęte szkole nauki jazdy.
Z dniem 25 czerwca 2010 roku zmianie uległa nazwa spółki Arriva PCC Sp. z o.o. Nowa nazwa to: Arriva RP Sp. z o.o.