Przejrzyste finanse we własnych kolejach Pomorska W poszukiwaniu oszczędności i przejrzystości finansów województwo postara się o wydzielenie samodzielnej spółki z PKP. Zawieszenie kilku połączeń w regionie było szokiem dla samorządowców. Na ten rok PKP otrzymało ponad 50 mln zł, to 10 mln zł więcej niż przed rokiem! Mimo to z początkiem lutego kolej zlikwidowała połączenia na trasie m.in. Brodnica-Działdowo, Toruń-Sierpc i Bydgoszcz - Chojnice. W obronie połączeń ruszyli samorządowcy z Kujawsko-Pomorskiego i Warmińsko-Mazurskiego. Obecnie trwają rozmowy z reprezentantami PKP Przewozów Regionalnych. - Takie postępowanie uderza w programy realizowane przez województwo. Nie możemy pozwolić, żeby odcinać ludzi od świata likwidując połączenia. Z tego środka transportu korzystają turyści, którzy mają ogromny wpływ na gospodarkę regionu - grzmi Paweł Jankiewicz, radny sejmiku wojewódzkiego. - Rozmowy rozwijają się w bardzo dobrym kierunku - zapewnia Paweł Jankiewicz. - Kolej najprawdopodobniej przywróci zawieszone połączenia - przyznaje. - Trwają renegocjacje - potwierdza Ryszard Bober. Mimo to przyszłość kolei w regionie wydaje się przesądzona, przynajmniej w obecnym kształcie. - Jednym z rozwiązań jest powołanie wojewódzkiej kolei na bazie wydzielonej z PKP PR spółki - tłumaczy Ryszard Bober, z sejmiku wojewódzkiego. Można powiedzieć, że samorząd ma już mały własny tabor. Dotychczas kupił i użyczył PKP osiem szynobusów, a kolejne pięć dojdzie w tym roku. Z powołaniem własnej spółki chodzi o przejrzystość finansów. Nie może być tak, że za większe pieniądze PKP utrzymuje uboższą ofertę. To jest podcinanie gałęzi na której się siedzi. Marek Pawicki, szef świetnie zarządzanego Dolnośląskiego Zakładu PKP PR, nie pozostawia wątpliwości: - Jeżeli pociągi jeżdżą często, to korzysta z nich więcej pasażerów, co przekłada się na duże przychody i obniżenie deficytu. Prosta prawda nie do zrozumienia dla Kujawsko-Pomorskiego PKP. Innym rozwiązaniem jest zorganizowanie przetargu na realizację połączeń. W kraju nie brakuje prywatnych przewoźników kolejowych. "Aby w przetargu mogli i chcieli wystartować inni przewoźnicy (prywatni) niż wywodzący się z grupy PKP niezbędne jest ogłoszenie przetargu z terminem rozpoczęcia realizacji przewozów ok. 12 miesięcy od chwili podpisania umowy z przewoźnikiem czyli ok. 1,5 roku od chwili ogłoszenia przetargu" - pisał Rafał Błaszkiewicz, prezes spółki Kolej Nadwiślańska z grupy PCC Rail. "Ponadto istotnym warunkiem jest zagwarantowanie co najmniej 5 letniego kontraktu i stabilnej dotacji do tych przewozów" - wyjaśnia. W województwie Warmińsko-Mazurskim i Kujawsko-Pomorskim z uwagą przyglądają się pomysłom Jacka Kmiecia, niezależnego analityka rynku kolejowego i publicysty "Wolnej drogi", periodyku kolejowej "Solidarności".
- Jednym z rozwiązań jest powołanie wojewódzkiej kolei na bazie wydzielonej z PKP PR spółki - tłumaczy Ryszard Bober Taa, z pakietami socjalnymi, związkami zawodowymi i całym balastem niedasizmu który od 17 lat niszczy kolej w Polsce... Marek Pawicki, szef świetnie zarządzanego Dolnośląskiego Zakładu PKP PR Hmmm? Innym rozwiązaniem jest zorganizowanie przetargu na realizację połączeń. W kraju nie brakuje prywatnych przewoźników kolejowych. I to jest najzdrowsze rozwiązanie. UM podpisze umowę i ma problem z głowy, a firma prywatna już zadba odpowiednio o przyciągnięcie pasażerów. Zewnętrzny podmiot prywatny jest zawsze tańszy. A pracownicy, którzy chcą pracować nie mają się czego obawiać, ponieważ akurat zawód kolejarza wymaga kwalifikacji, a ludzi z takimi na rynku pracy jest raczej niedobór, najwyżej odpadną pieniacze, którzy tylko utrudniają pracę normalnym pracownikom.
Marek Pawicki, szef świetnie zarządzanego Dolnośląskiego Zakładu PKP PR Hmmm?