Jeśli nie chcesz wydłużyć sobie fiuta, to przynajmniej podpicuj sobie samochód.
Współczesny fumfel zajebiaszczo pręży korę mózgową wkraczając w arkana tak zwanej tuningologii – znaczy sztuki lansowania auta. Dyscyplina to rozległa jak inżynieria sanitaria i przepełniona transcendencją niczym estradowa niedola Dody Elektrody. Fumfel nie posiadając zasadniczo nic poza taniuchnym dyliżansem musi odegrać taki demoszpan, aby lachon ocipiał i ochujał zarazem – co przez kino i kolację doprowadzi fumfla do kopulacji.
I
Sporządziliśmy coś w rodzaju „Almanachu tuningu” – zbioru porad takich, jakich nawet w specjalistycznym czasopiśmie pokroju „Auto Tuning Świat” nie przeczytasz.
Zanim wybulisz w chuj grosiwa, wyjawię ci drogocenną tajemnicę. Kobiety nie lubią delikwentów w nowych mercedesach klasy S, dewiantów w czerwonych ferrari czy prowadzących plastikowego niby hummera osobników rasy Dżolo Manolo. Ty byś o nich powiedział ojejku, jejku, jaki fajny facet! Gówno prawda! Klasyczny babiszon wie, że oni trzej to socjopaci o płytkiej emocjonalności, u których miłość trwa tyle, ile zatankowanie do pełna. Wykorzystają, porzucą, i to w stanie błogosławionym.
U tipsiary podświadomie dominuje cipomyślenie sprowadzające się do kalkulacji: czy ów będzie akuratnym ojcem, jeżeli zostałabym matką. Pierwszy, od mercedesa, to wszak przyszły klient prokuratury i wieloletni pensjonariusz zakładu karnego. Ten w ferrari zabije się niechybnie zapierdalając 213 kilometrów na godzinę. Dżolo Manolo zostanie w końcu przez kogoś zastrzelony, a z jego truchła papu dla bobaska się nie ukręci. Dlatego bryka twa nie może być podobna do żadnej z wymienionych.
Z drugiej strony babiszonowi nie chodzi przecież też o nudziarza z chamowozem marki żiguli kombi w kolorze wehrmacht blau. Dzisiejszy babiszon szuka kogoś niezwykłego w swojej zwykłości. Mistrza świata w gotowaniu sosu do spaghetti, wirtuoza w prasowaniu sobie koszul, no i żeby oddawał jej całą pensję.
Twoje auto po tuningu musi być właśnie takie zwykłe, ale wyjątkowe. Kąsasz fabułkę? Golfik czwóreczka, audica A4 w najgorszym razie volkswagen vento. W każdym razie musi być z Reichu.
II
Są 4 rodzaje tuningu. Ten, na którym ci najbardziej zależy, a jednocześnie przynoszący najmniej efektów w stosunku do kosztów, zwany jest tuningiem mechanicznym. Polega on na poprawie kultury pracy silnika, jego mocy i osiągów, co się kończy tym, że gablota wpierdala wachy, jak mama cię kocha. Rozwiercanie cylindrów, tulejowanie gładzi, lżejsze tłoki i lepiej wyważone koło zamachowe, magnetyzery przepływu paliwa to naprawdę jest małpi biznes. Co z tego, że depniesz w 3 sekundy do setki, a bezwładność wgniata ci pasażerkę w fotel. Efekt odczuwalny jest właśnie przez 3 sekundy i możesz być przez tłuka w ogóle nie zrozumiany.
Zakładam, że zbastujesz z wygłupami typu wtrysk podtlenku azotu do komory spalania. Inwestuj w to, co najważniejsze – wnętrze. Babofon podświadomie uważa, że wnętrze twojego samochodu jest reprezentatywne dla twojej niezwykłej osobowości, a przecież to o osobowość, jak utrzymuje, przede wszystkim jej chodzi. Dlatego uczynisz przedział osobowy hybrydą romantyzmu, pewności siebie, bezpiecznej grozy i dziecięcej naiwności imitującej niesamowite warunki bytowania. Odradzam kubełkowe fotele wyścigowe. Świadczą o dziecinadzie i durnowatej brawurze. Obecnie wskazane jest futrowanie.
Futrzaki na fotele wykonujesz albo z naturalnych błamów owczych kupionych od górali na targu, najlepiej brązowych. Polewając je wodą utlenioną uzyskasz prążki, jakimi przypominać będą skórę z tygrysa. Skórę takerem przytwierdzasz do fotela. Alternatywnie od razu kupujesz pokrowce ze sztucznego misia stylizowanego na tygrysią skórkę. Z tygrysią skórką doskonale harmonizuje swoją ekologiczną wymową prawdziwa okleina drewnopodobna na środkową część kokpitu w kolorze jasny mahoń. Jest samoprzylepna, a jej aplikacja nie stanowi żadnego problemu. Koszt, nie licząc twojej robocizny, około 15 zł. Od razu masz atmosferkę klubu dżentelmena, hotelu, na którego parking nawet by cię nie wpuścili. Przytulność należy wzmocnić o wrażenie bezpieczeństwa, które wywołują elementy w kolorze satynowanej stali lub aluminium. Zaczynamy od pedałów, do których przykręcasz nakładki antypoślizgowe w barwie bordowego metaliku. Cena taka sama, jak niekoloryzowanego aluminium, ale bordo jest lepsze. Jak je dżaga widzi, z mety znajduje w twojej naturze jakiś pierwiastek przychylny jej kobiecości.
Może być tak, że dziewoja chciałaby się w czasie jazdy napić – a ty dać dowód dalekowzroczności i zapobiegliwości. W tym celu kupujesz i montujesz do kratki nawiewu powietrza uchwyt na puszki i inne napoje wyłożony miękkim materiałem zapobiegającym ich przesuwaniu. Tylko 10 zł. Koniecznie na tylnym siedzeniu musi być rozłożony pokrowiec do przewożenia psa lub kota z grubego materiału texfill nieprzemakalnego i odpornego na plamy. Nie masz psa? Nic nie szkodzi – to nawet lepiej. Pies zostawiałby funty kłaków i swój psi odorek. Ów pokrowiec jednak wyraża twój stosunek do bliźnich mniejszych, czyli że w perspektywie będziesz dobrym ojcem. Wszak dziecię jest mniej więcej jak dwa psy w domu...
Gotowość na nieprzewidziane trudności wyraża termometr i kompas w jednym, zamocowane na nodze z regulowanym kątem pozycji, podklejonej dwustronną taśmą przyklejoną do kokpitu lub bocznego słupka. Nic to nie szkodzi, jeżeli bryka ma termometr pokładowy. Lepiej mieć zawsze dane z wielu niezależnych źródeł. Kompas dowodzi, że jesteś też entuzjastą off-roadu. Jak wjedziecie w las na bzykanko, to wyjedziecie z niego bezbłędnie trzymając azymut na zachód.
III
Kiwający głową pies na tylnej półce to buractwo. Ekspresją fantazji w granicach porządku społecznego wyznaczanego przez kodeks drogowy jest teraz odlotowy żółw z kiwającą się główką, realistycznie pokryty miłym w dotyku meszkiem. Nie bądź nudasem! Wyróżnij się z tłumu gadem przytwierdzonym do szyby.
Zamanifestuj też silną bogobojność i wiarę w wartości, co usuwa podejrzenia, iż zmierzasz wyłącznie do zwiedzenia analu – montując na przyssawkę do szyby bocznej tylnej proporczyk z papieżem Janem Pawłem II lub Matką Boską Częstochowską z frędzelkami lub bez. Proporczyk na dodatek chronić będzie gablotę przed złodziejami onieśmielając ich wizerunkiem absolutu.
Po to, żeby każdy wiedział, żeś nie głupi, ale ważny i dane z całego świata spływają do ciebie, nawet gdy stoisz na światłach, masz przyczepiony do szyby notes samochodowy wraz z długopisem. Obok przynajmniej dwa uchwyty na komórę. Do tego luminofująca antenka atrapa rzekomo do telefonii komórkowej systemu „LED Blue”, w której drgania poruszającego się pojazdu wywołują świecenie na niebiesko. W końcu klasyczna teleskopowa antena podnoszona mechanicznie w chwili włączenia w aucie radia.
Dla zgrywu na tylnej szybie naklejasz kalkomanie imitujące dziury po kulach. Na bocznej – imitację piłki golfowej, która niby utkwiła w powierzchni szkła. Nastrój grozy uzyskujesz wymieniając gałkę dźwigni zmiany biegów na taką w kształcie niklowanej czaszki z czerwonymi diodkami w oczodołach. Gotowość spojrzenia śmierci w oczy akcentujesz nożem do przecinania pasów i wybijania szyb przytwierdzonym do podłokietnika za pomocą silikonowej podkładki STICK MAT – takiej samej jak testowana w TVN Turbo. Właściwości klejące podkładki pozwalają przyczepić do niej dosłownie wszystko: GPS, długopis, klucze, monety, puszkę, paczkę papierosów i mnóstwo innych przedmiotów. Dla zmyły zakładasz też pokrowce na zagłówki: jeżeli masz forda, to mają one uświadamiać, że jedziesz oplem, a jeżeli audi, to mają być z logo BMW. Laska ma się czemu dziwić i jest o czym pogadać. Ponieważ jesteś człowiekiem wiecznie w podróży, za każdym zagłówkiem masz wieszak na gajer i kapotę.
Wiedzę o tym, że jesteś domatorem, imputujesz przewożąc odkurzacz z pompką na 12 wolt, wentylator samochodowy, lodówkę oraz dwunastowoltowy ekspres do kawy. Ponieważ możesz mieć kaprys używania tych wszystkich urządzeń naraz, a w bagażniku masz jeszcze ultranowoczesną skrobaczkę do szyby z grzałką, też wymagającą napięcia, potrzebny ci jest potrójny rozdzielacz gniazdka zapalniczki charakteryzujący się małymi gabarytami i kablem o długości 1,7 metra.
W schowku na rękawiczki masz ich 3 pary. Te do zmiany koła ze skóry. Do tankowania – drelichowe budowlane. Do prowadzenia – z dziurkami na kostki i zatrzaskiem w nadgarstku, których użycie jest konieczne z racji futrzanego pokrowca na kierownicę.
IV
Spektakl ten jest jednak o kant dupy rozbić, jeżeli w teatrze nie ma światła. Grę światła i cienia zapewni ci farba fluoroscencyjna do wskazówek twoich zegarów. W tym celu musisz je wypatroszyć, a to jest dobry moment, aby znajdujące się tam konwencjonalne żarówki T-5 zastąpić diodami firmy LED Design. Skoro rozbebeszyłeś wskaźniki, łatwo wymienisz cyferblaty na białe fluoroscencyjne wykonane metodą ploterową. No i sprawa najistotniejsza – moduły LED Super Flux. Trzeba ich kupić 5. Do oświetlenia schowka, przestrzeni pod siedzeniami, pod nogami, bagażnika oraz podwozia. Nawet dla trójkowicza z elektrotechniki moduły są łatwe do zamontowania. Występują w kolorach niebieskim, zielonym, czerwonym, białym i pomarańczowym. Możliwości miksowania światła i zmiany nastroju są wręcz nieograniczone.
V
Czas wyjść na zewnątrz furacza, aby przejść do właściwego tuningu optycznego. Odradzam skomplikowane operacje polegające na rżnięciu karoserii, klejeniu żywicą epoksydową, polerowaniu i lakierowaniu, bo to robota dobra dla sternika jachtowego na zimowe wieczory. Preferujesz prostotę. A więc lusterka wsteczne wymieniasz na chromowane z rzędem trzech diodek w obrysie. Niklowana będzie też ramka pod tablicą rejestracyjną oraz chromowane nakładki na progi. Na światła z przodu nakładasz brewki renomowanej niemieckiej firmy Mettig. Zwieńczenie klapy bagażnika pokrywasz przepiękną chromowaną wkładką dopasowaną do jej profilu. Teraz, aby uskrzydlić swoje auto, wystarczy skromny spoiler z przydymionego karbonu, którego boki producent polakieruje ci na kolor nadwozia. Gdyby auto odfrunęło, do wnętrza dowalasz jeszcze żyroskop zwany też przez laików sztucznym horyzontem. Nie będziesz się też wykosztowywać na chromowane felgi, jeżeli się dowiesz, że w handlu jest superpasta polerska. Po zmatowieniu koła płótnem ściernym 2000 i wtarciu pasty filcem felga uzyskuje połysk lustra. 320 gramów tej pasty wystarcza na odpicowanie kompletu kółek, że ziomalom opada szczęka. Wymieniasz teraz wszystkie wentylki na takie z diodą luminescencyjną. Dzięki temu nawet w nocy wiadomo, że koła się obracają. Nakładasz też imitacje niklowanych klamek na wszystkie czworo drzwi doskonale wykombinowane przez Chińczyków do większości modeli aut koncernu VW-Audi. Nie zapominasz o bezpieczeństwie. Wzrośnie ono dzięki kompletowi gwizdków montowanych u spodu zderzaka ograniczających możliwość kolizji ze zwierzętami. Gwizdki płoszą zwierzynę emitując dźwięki o niskiej częstotliwości. Nie szkodzą przewożonym w samochodzie zwierzętom – gdyż niesłyszalny sygnał wysyłany jest z przodu pojazdu.
VI
Jak myślisz, dlaczego gwiazda rocka, weselny grajek lub tylko didżej kaszana – ma takie powodzenie u babofonów? Tym, czym oko dla mężczyzny, dla kobiety jest ucho. Babofon uwielbia słuchać – teraz więc to, co dla ciebie drugorzędne, a dla babofona kluczowe: tuning akustyczny. Dzieli się na zewnętrzny i wewnętrzny. Samochód musi więc warczeć, burczeć i dudnić. Efekt ten osiągamy dziurawiąc tłumiki lub w ogóle układu wydechowego się pozbywając. Ważne jest, aby pozostał element końcowy potrzebny do nałożenia szpanerskiej nikiel rury. Instalujemy też trójtonową syrenę z bardzo głośnym megafonem 40-watowym. 3 przyciski wewnątrz kabiny do tej syreny wyglądają jak doładowanie podtlenkiem, choć w rzeczywistości pozwalają wyemitować sygnał tira, policji i straży pożarnej. Układ akustyczny wyposażony jest też w mikrofon na spiralnym kabelku. Dzięki niemu opierdolić możesz zawalidrogę. Zamiast klasycznej trąbki sygnałowej instalujesz generator muzyczny zamieniający zwykły klakson w melodię la kukaracza. Aby wewnątrz było paradnie, discopolowo, folkowo i ładnie, wstawiasz czterodrożne głośniki firmy Boschman montowane na tylnej półce. Charakteryzują się wspaniałą wydajnością i przyjemnym basem, a dzięki niezależnie zawieszonym tweeterom dźwięk jest pełny i dynamiczny. Do tego do bagażnika przykozaczysz dwie skrzynie basowe tender blu firmy Phonocar o mocy 300 watów. One pozwalają potrząsnąć twoim wózkiem nawet przy wyłączonym silniku. No i oczywiście przynajmniej jeden subwoofer firmy Blaupunkt zamontowany pod siedzeniem pasażera lub kierowcy o wypierdzie 600 watów powodujący drganie warg sromowych bez penetracji pochwy.
Pamiętać trzeba też o odświeżaczu powietrza, alkomacie z latarką, ale tym raczej się nie chwalić, profesjonalnej pompce do spuszczania z baku, policyjnym kogucie na wszelki wypadek, łańcuchach śniegowych, pokrowcu na gaśnicę, nakładkach na pasy bezpieczeństwa, niebieskich żarówkach udających ksenony, warto też pomalować zaciski hamulców na czerwono.
Wtedy droga do otworu stanie przed tobą otworem.
Autor : Robert Jaruga
o w dupę! ja mam tylko futerko na fotelach i to bez tygrysiego motywu
heheh dobre