Cytat: Przewozom się nie opłaca. Autobusy zamiast pociągów? Krzysztof Aładowicz 2010-01-11, ostatnia aktualizacja 2010-01-10 20:07
Jeśli będzie trzeba, zamiast pociągów od 1 lutego będą kursować autobusy - ostrzegają władze województwa w reakcji na żądania finansowe Przewozów Regionalnych. Spółka domaga się większych dotacji do swoich połączeń. Jak dowiaduje się "Gazeta", na pierwszy ogień może iść wstrzymanie pociągów między Bydgoszczą a Toruniem Dwa lata temu Przewozy Regionalne wygrały przetarg na trzyletnią obsługę linii zelektryfikowanych w naszym województwie. Dzisiaj jednak domagają się większych pieniędzy niż wówczas same zaproponowały. A jak ich nie dostaną, to nie chcą podpisać umowy na ten rok z marszałkiem województwa.
- Przez ten czas sytuacja bardzo się zmieniła - mówi Piotr Olszewski, rzecznik prasowy przewoźnika. - Wprowadzono reformy - zabrano nam połączenia międzywojewódzkie, ograniczając przychody. Nasz deficyt będzie większy niż przypuszczaliśmy, stąd prowadzimy negocjacje z samorządami na temat nowych zasad finansowania.
W tej chwili firma otrzymuje ok. 10 zł dofinansowania do każdego kilometra przejechanego przez pociąg. Żeby całkowicie pokryć deficyt w naszym regionie, dopłata musiałaby być o 5 zł wyższa. A na to nie zgadza się Urząd Marszałkowski.
- Nie ma nawet prawnej możliwości takiej zmiany - wyjaśnia Bartosz Nowacki, członek zarządu województwa. - Przecież przetarg jasno określił poziom dopłaty, której wysokość zaproponowały same Przewozy Regionalne. Na jakiej podstawie mielibyśmy przekazywać więcej pieniędzy? Nawet gdybyśmy je mieli, nie możemy tego zrobić.
Zdaniem Damiana Grabowskiego, wiceprezesa DB Schenker Rail Arriva Polska, które dwa lata temu wygrało przetarg na obsługę połączeń po liniach niezelektryfikowanych, roszczeniowa postawa PR jest niezrozumiała.
- Nam też się zmieniły warunki działania, bo mocno wzrosły koszty eksploatacji. I co z tego? To jest wpisane w ryzyko działalności - mówi. - Wydaje mi się, że nasz konkurent, chcąc wygrać przetarg, zaproponował ceny poniżej kosztów. Gdy spółka nie należała do samorządów, straty w naszym regionie odbijała sobie z innych części Polski. A teraz marszałkowie się już na to nie zgadzają. I Przewozy Regionalne mają kłopoty.
Grabowski zapowiada: - Jeśli marszałek ugnie się pod naporem Przewozów Regionalnych, to Arriva również zwróci się o zwiększenie dotacji.
Na razie PR i Urząd Marszałkowski dogadały się i pociągi będą jeździły bez zmian do końca stycznia. Nowacki zapowiada, że jeśli przewoźnik nie zrezygnuje ze swoich żądań, to zostanie ogłoszony nowy przetarg na obsługę połączeń.
- Mamy świadomość, że do lutego go nie rozstrzygniemy. Jeśli pociągi Przewozy Regionalne przestaną jeździć, to zorganizujemy komunikację zastępczą - przekonuje.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedną z tras, na której pociągi mogą przestać jeździć w pierwszej kolejności, jest Bydgoszcz-Toruń. Zły stan torowiska i długi czas przejazdu powoduje, że między tymi miastami podróżuje bardzo mało pasażerów.
- Przegrywamy z autobusami, wpływy z biletów są na minimalnym poziomie. Z racjonalnego punktu widzenia utrzymywanie ruchu na tym szlaku do czasu wyremontowania trasy nie ma żadnego sensu - mówi jeden z pracowników Przewozów Regionalnych. - Wiem, że zarząd firmy ma wielką ochotę na zawieszenie połączeń pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem. I ta trasa może pójść pod nóż w pierwszym rzędzie. Choćby po to, żeby marszałek zobaczył, że nie żartujemy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
Dziś rano odwoziłem znajomego na pociąg do Warszawy, z tym że ponieważ musiałem być punktualnie w pracy, więc wybraliśmy dość hardcore'owy wariant: po 7:00 ze Wschodniego na Główny i stamtąd o 8:15 do Wawki. Zajechaliśmy na Wschodni o 7:14 i podeszliśmy do kasy, prosząc o bilet na Główny (przewoźnik: Arriva). Dokładnie w tym samym momencie z megafonów padła zapowiedź pociągu do Grudziądza. Planowo miały być za chwilę dwa szynobusy na Główny: 7:19 z Grudziądza i 7:26 z Lipna. Pani w kasie przeprowadziła z nami taką rozmowę: Pani: Na Główny Arrivą? Teraz nie dojedziecie. My: Przecież są dwa pociągi. Pani: Miał być jeden, z Lipna, ale odwołali. Jechał autobus zastępczy. My: A ten z Grudziądza? Pani: Przecież zapowiadali, że do Grudziądza, a nie z Grudziądza. My: Owszem, ale czy ten z Grudziądza jedzie, czy też odwołany? Pani: Nie wiem, czy jedzie, bo nie zapowiadali. My: To w końcu dojedziemy na Główny czy nie? Pani: Ja bym nie ryzykowała. Ponieważ nie chodziło o wielką sumę (3 PLN), znajomy kupił jednak bilet i poszliśmy na peron. Za chwilę zapowiedzieli pociąg z Grudziądza i przyjechał SA106-013. Nie ma to jak kompetencja kasjerki...
dość hardcore'owy wariant przewoźnik: Arriva To prawda, odważni jesteście... Cytat: Pani: Ja bym nie ryzykowała. Nie bronie jej, ale jak jest w te warunki to każdy wie próbowała Wam dobrze doradzić. Pani w kasie wie tyle o odwołaniu pociągu co podróżny na peronie, więc nie można mieć do niej pretensji.
To prawda, odważni jesteście...
Ja w ogóle nie miałem odwagi na myśli, tylko fakt, że znajomego wysyłam dużo wcześniej (czekanie na Głównym min. 35 minut) i w takim mrozie. Ale taka była konieczność i on to zaakceptował. A że żyje z koleją za pan brat, więc nie brał pod uwagę innych opcji (np. MZK).
Nie bronie jej, ale jak jest w te warunki to każdy wie próbowała Wam dobrze doradzić. Pani w kasie wie tyle o odwołaniu pociągu co podróżny na peronie, więc nie można mieć do niej pretensji.
Nie rozumiem... Próbowała doradzić, żeby znajomy zrezygnował z pociągu (który za moment przybył planowo i de facto zawiózł go bezproblemowo na Główny) i szukał innej formy transportu? Skoro nie było informacji o odwołaniu pociągu z Grudziądza, to po co straszyć ludzi?
A jakie pretensje mielibyście, gdyby Wam sprzedała i nie przyjechał? Tak źle i tak niedobrze. Przyłączam się do Krzyśka.
Dziś w nowościach napisali, że PR-y nie uregulowały swoich długów wobec PLK i od 7 kwietnia pociągi tej spółki nie będą wypuszczane (albo wpuszczane, jak kto woli) na tory w całej Polsce.
W tym samym artykule napisali, że kasy jednak nie będą zamknięte.
W tym samym artykule napisali, że kasy jednak nie będą zamknięte.
A nie mówiłem, że tak będzie? I tak samo skończy się sprawa z dostępem do torów...
Drobna nieścisłość z mojej strony. Umowa została rozwiązana, a PR-y korzystając z tych pomieszczeń będzie musiało zapłacić za nie dziesięciokrotność stawki, jaka była w umowie. Tu jest cały artykuł Cytat: Czy zjadą na boczny tor? Przewozy Regionalne mają znowu problemy. Wiele wskazuje na to, że pociągi mogą przestać jeździć
Przemysław Przybylski, Sobota, 27 Marca 2010; aktualizowano: 27.03.2010 10:17 Zmniejsz tekst Domyślna wielkość tekstu Powiększ tekst
Największy przewoźnik pasażerski ma kolejne kłopoty. Na razie jego pociągi jeżdżą, ale co będzie po Wielkanocy, nie wiadomo. image
Polskie Linie Kolejowe domagają się od Przewozów Regionalnych spłaty długu. Jeżeli to nie nie nastąpi, zapowiadają, że nie wpuszczą największego w Polsce przewoźnika na tory / Fot. Paweł Wiśniewski
Najpierw był spór z PKP Intercity, którym Przewozy Regionalne były dłużne pieniądze z rozliczeń za sprzedane bilety. Później Grupa PKP SA upomniała się o zaległą dzierżawę za wynajem kas biletowych i innych pomieszczeń. Teraz wybuchł następny spór, mogący zakończyć się zawieszeniem kursowania pociągów największego przewoźnika pasażerskiego.
Muszą spłacić dług
Spółka Polskie Linie Kolejowe, która zawiaduje infrastrukturą kolejową, między innymi, torami, domaga się zwrotu długu. Zagroziła, że jeżeli zaległości nie zostaną uregulowane, to od 7 kwietnia składy Przewozów Regionalnych nie wjadą na tory. Zrobiłaby to wcześniej, ale nie chciała utrudniać pasażerom podróży w czasie świąt wielkanocnych. Reklama
Reklama
- Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na początku przyszłego tygodnia. Żaden pociąg nie może wyjechać na tory bez naszej zgody. Zarządca publicznej sieci kolejowej, czyli PLK, wykonuje również zadania w zakresie kierowania ruchem pociągów. Mamy nadzieję, że sprawa zadłużenia Przewozów Regionalnych zostanie rozwiązana w sposób nienaruszający interesów pasażerów - mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik Polskich Linii Kolejowych.
Przewozy Regionalne tłumaczą się, że zaległości powstały z winy Grupy PKP. Miała ona już w zeszłym roku przekazać nieruchomości, za które spółka płaci dzierżawę i dlatego brakuje jej pieniędzy na spłatę długów. Rocznie to kwota 10 milionów złotych.
Sytuacja jest pod kontrolą
- Wszystko było przygotowane w ubiegłym roku, ale gruchnęła wieść, że spółka jest zagrożona upadłością. W takiej sytuacji nie mogliśmy przekazać majątku. Chcieliśmy obejrzeć dokumenty, by sprawdzić, jaki jest stan faktyczny, ale ich nam nie udostępniono. Zresztą wśród nieruchomości, które mają dostać Przewozy Regionalne, nie ma dworców, w których są kasy, a to za nie płacą dzierżawę - mówi Łukasz Kurpiewski, rzecznik Grupy PKP.
PLK i Przewozy Regionalne nie chcą ujawnić wysokości kwoty zadłużenia. Piotr Olszewski, rzecznik Przewozów Regionalnych, zapewnia jedynie, że sytuacja jest pod kontrolą i na początku tygodnia została wpłacona część zaległości, co pozwoli na zawarcie porozumienia. Twierdzi, że nie ma groźby zawieszenia kursowania pociągów.
Z kas się nie wyprowadzą
Kolejnym kłopotem spółki jest dług za dzierżawę kas biletowych. W tej sprawie wysokość zadłużenia nie jest tajemnicą. Według Grupy PKP, jest to 56 milionów złotych. Przewozy Regionalne twierdzą, że jest to mniejsza kwota. Na razie umowa najmu 700 kas została wypowiedziana, ale spółka nadal korzysta z pomieszczeń. Tyle tylko że czynsz jest naliczany w dziesięciokrotnej wysokości i dług szybko rośnie.
- Nie widzimy podstaw, by się wyprowadzać - mówi Piotr Olszewski.
Warto wiedzieć
Przewozy Regionalne wożą dziennie około 300 tysięcy pasażerów. Udziały w spółce, która odłączyła się od Grupy PKP, mają samorządy wojewódzkie. Są one jednak niewielkie. Na przykład Kujawsko-Pomorskie ma tylko 0,5 procenta akcji.
za przewozyregionalne.pl
Zarząd Przewozów Regionalnych został zmuszony do podjęcia decyzji o wstrzymaniu od środy 16 czerwca 2010 r. ruchu pociągów w województwie kujawsko – pomorskim. Powodem jest niewywiązywanie się samorządu województwa z ustawowego obowiązku dotowania regionalnych przewozów pasażerskich. Przewozy Regionalne od lutego br. nie otrzymują od samorządu województwa zapłaty za zamówioną i wykonaną usługę.
W środę 16 czerwca bezterminowo zostanie wstrzymane kursowanie prawie 200 pociągów regionalnych uruchamianych przez Przewozy Regionalne w województwie kujawsko – pomorskim, jeżeli nie zostanie zawarte porozumienie w sprawie finansowania deficytu powstałego w związku ze świadczeniem usług o charakterze służby publicznej. Wstrzymanie nie obejmie jedynie 16 pociągów REGIO kursujących pomiędzy Bydgoszczą a Chełmżą oraz pociągów interREGIO przejeżdżających przez teren województwa. Szczegółowe informacje dla podróżnych będą dostępne na dworcach oraz w serwisie internetowym (www.przewozyregionalne.pl).
Artykuł 40 Ustawy o transporcie kolejowym stanowi, że „organizowanie i dotowanie regionalnych kolejowych przewozów osób wykonywanych na podstawie umowy o świadczenie usług publicznych (...) należy do zadań własnych samorządu województwa”. Trwające od stycznia negocjacje z Urzędem Marszałkowskim w Toruniu nie doprowadziły do rozwiązania problemu. W tym czasie Przewozy Regionalne w całości realizowały rozkład jazdy uzgodniony z samorządem.
Ten stan nie może jednak trwać w nieskończoność. Przewoźnik nie może dopuścić do sytuacji, gdy ze względu na brak pieniędzy należnych za przewozy w województwie kujawsko – pomorskim nie mogą być realizowane zobowiązania wobec wierzycieli, co – jak udowodnił w maju br. zarządca infrastruktury kolejowej – może doprowadzić do wstrzymania kursowania pociągów w innych częściach Polski. Troska o dobro pasażerów z innych regionów kraju, którym – poprzez zawarte umowy i realizowane płatności – wszystkie pozostałe samorządy zapewniły stabilną komunikację kolejową, wymusza, niestety, podjęcie tak drastycznej decyzji.
Mając świadomość dolegliwości, jakie może spowodować, przepraszamy naszych podróżnych z regionu kujawsko - pomorskiego. Zapewniamy, że gdy tylko samorząd zacznie realizować ustawowe zobowiązania finansowe, natychmiast wznowimy działalność w województwie kujawsko – pomorskim.
za przewozyregionalne.pl
Zarząd Przewozów Regionalnych został zmuszony do podjęcia decyzji o wstrzymaniu od środy 16 czerwca 2010 r. ruchu pociągów w województwie kujawsko – pomorskim. Powodem jest niewywiązywanie się samorządu województwa z ustawowego obowiązku dotowania regionalnych przewozów pasażerskich. Przewozy Regionalne od lutego br. nie otrzymują od samorządu województwa zapłaty za zamówioną i wykonaną usługę.
Bo nie chcą wziąć tego, co zaoferowały w przetargu w 2007 roku ... tylko więcej, a Urząd Marszałkowski więcej zapłacić nie zamierza. Ot i druga strona medalu. http://www.przewozyregion...ci,s,0,359.html Pociągi w Kujawsko – Pomorskiem nie zostaną wstrzymane
Samorząd województwa kujawsko – pomorskiego parafował z Przewozami Regionalnymi porozumienie w sprawie zaliczkowego finansowania pociągów REGIO. Oznacza to, że nie dojdzie do zapowiadanego na 16 czerwca wstrzymania połączeń regionalnych.
11 czerwca przedstawiciele samorządu województwa kujawsko - pomorskiego i Przewozów Regionalnych parafowali porozumienie w sprawie zaliczkowego dofinansowania lokalnych przewozów kolejowych. Porozumienie będzie obowiązywało do czasu wynegocjowania umowy na 2010 rok. Ostateczne podpisanie porozumienia przewidziane jest 14 czerwca.
Rok wyborczy, toteż dogadali się. P.S."(...) Porozumienie będzie obowiązywało do czasu wynegocjowania umowy na 2010 rok(...)" Gdzieś pisaliśmy o ofertach i umowach pisanych na kolanie.
Gdzieś pisaliśmy o ofertach i umowach pisanych na kolanie.
Wygląda na to, że jest tylko i wyłącznie dobra wola UM. Wynika z tego, że chyba PR dostaną zaliczkowo część kwoty (połowa rozkładu, to połowa z 33mln), którą zaoferowały w przetargu. I wcale nie oznacza to, że dostaną potem więcej niż oferowały w 2007 roku.