Miałem ostatnio styczność przy zjeździe w garbary (nim je zamknęli) w kierunku centrum interesującą sytuację - jadę lewym pasem by kierować się w centrum, za mną nikogo nie ma. Pas obok prowadzi tylko w prawo w ulicę Armii Poznań jeśli dobrze pamiętam bo dawno tamtędy nie pędziłem. Przy zielonym świetle "dziad" stojący obok w pojeździe przypominającym poloneza z prawego pasa który prowadzi tylko w prawo jedzie w moją (w lewo) stronę gdy ja już jestem w ruchu - niestety po hamulcach i wyrobiłem z piskiem. Gdy ten starszy człowiek wykonywał ten nieprzemyślany manewr wogóle nie patrzał w lusterka czy chociaż rozglądał się czy ktoś stoi obok niego. Strąbiłem dziada i zauważyłem, że zaczął uciekać. Więc go dogoniłem i na następnej krzyżówce zajechałem drogę by być przed nim, wysiadłem z pojazdu (obowiązkowo w kamizelce) i spierd******** stosownym słownictwem. Kto to widział by z impetem zajeżdżać ba skręcać z nieodpowiedniego pasa. A trąbią, że to młodzi są zagrożeniem...
Następna sytuacja dotyczyła mego wyjazdu służbowego po głośniki znacnej firmy Precision Devices do Case Packa w Luboniu. Na tamtejszych drogach nikt nie respektuje przepisów - no może znajdzie się co trzeci samochód co mignie że zmienia pas. Inni znowóż jadą jak im się chce - wsadzają się miedzy Ciebie nawet nie patrząc czy zdążysz wytracić prędkość (wiadomo bob nie ma ABSów i innych bajerów). Pomijam stan fizyczny dróg w całym mieście. Jadąc minąłem z 6 patroli drogówek (trzy w Astrach, jedna w dużej "suce" Transporterze, na resztę już nie zwracałem uwagi co to jest ale chyba jeden Stilo się tam znajdzie) z czego w czterech milicjanci spali dumnie chrapiąc na fotelach. Natomiast jeden radiowóz był zupełnie pusty zostawiony w lesie - nie mam pojęcia gdzie poszedł jego właściciel. Wracając jeden gościu jechał Passatem i co chwila mrugał długimi. Myślałem, że coś mi walnęło z oświetlenia, więc zatrzymałem się na chwilę w zatoczce na pobliskim pustym przystanku dla busów i sprawdziłem. Niczego nie znalazłem. Nie mam pojęcia co chciał tym zakomunikować. Dalsza podróż przebiegała bez problemu i było prawie pusto w całym Poznaniu.
Trzecia sytuacja zdarzyła się dziś gdy jechałem od "Gembary", gdzie uprzednio zakupiłem części do serwisowanego przez mnie sprzętu klienta. Taxiarz wykazał się wyjątkową bezkulturą i wpychał się raz na lewy pas raz na prawy na skrzyżowaniu Nad Wierzbakiem a al. Wielkopolska (na Sołaczu). Prawie inni wjechaliby mu na tyłeczek... Jak widać tacy są nasi kierowcy - nie to żebymbył święty ale bynajmniej pamiętam to czego uczono.
Dodam teraz słynne przysłowie - "śpiesz się powoli" co będzie najlepszym zakończeniem tych wieści z dróg Poznańskich. Jeśli pojawi się coś nadal ciekawego z mojej strony to będę opisywać. Tymczasem piszcie co Wam się zdarzyło drodzy koledzy na drodze.
Z ciekawszych przygód to nagminne wymuszanie piewrszeństwa i wciskanie się przed maske (to niestety norma w każdym większym mieście), ale prawdziwą niebezpieczną sytuację miałem gdy pewnego razu wracałem z Łodzi (maluchem), droga drugorzędna ruch raczej mały a z przeciwka dwa wyprzedzające się TIRy całe szczęście że prędkość niewielka ok 70 i można było uciec na dość duże pobocze
No to miałeś szczęście że akurat miałeś pobocze .
Kiedyś wracałem wieczorem z tata samochodem , była to droga mniej uczęszczana . Przed nami jechał Tir . Po kilku min. bo nie było miejsca żeby go wyprzedzić tata zabrał się za wyprzedzanie , coś nam migło jakiś odblask . Po wyprzedzeniu Tira po kilkunastu metrach jechało 2 rowerzystów , prawie byśmy ich zabili , ponieważ na drodze była zupełna ciemność . Jechali bez świateł . Po zwróceniu im uwagi okazało się że zapomnieli założyć swiatełek. GLUPOTA LUDZKA NIE ZNA GRANIC .